Seria: Nieznana - nie ma planów kontynuacji .
Autor: Cliff McNish.
Tłumaczenie: Monika Gajdzińska .
Ilość Stron: 288 .
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia .
Opis Wydawcy:
Od razu pokochała jego skrzydła: giętkie pióra, ich koniuszki tak delikatne jak poblask zachodu słońca. Freya wpatrywała się w nie, czując, jak ogarnia ją tęsknota za niezmierzonymi przestrzeniami. A kiedy wyciągnęła rękę i ich dotknęła, miała wrażenie, że zanurza palce w samym świetle.
Freya widzi anioły. Ten niezwykły dar staje się prawdziwym przekleństwem dziewczyny, bo nikt nie chce uwierzyć w jej wizje. Osamotniona i wyszydzana, zamyka się w sobie. Nie pomagają pobyty w specjalistycznych klinikach ani rozmowy z terapeutami. W końcu wsparcie ojca sprawia, że Freya wraca do normalnego życia.
Niedługo później czternastolatkę znów odwiedzają przybysze nie z tego świata. Złowieszczy czarnopióry Mestraal budzi we Freyi przerażenie... ale i współczucie.
Czy zwykła śmiertelniczka może uratować anioła?
"Człowiek pocieszający anioła."
Nie widzisz nic. Nic, prócz wszechobecnej ciemności. Słyszysz jedynie trzepot skrzydeł. Widzisz cienie tańczące na ścianie. I chciałbyś wierzyć, że za moment z mroku wyłoni się spowity najjaśniejszym światłem, łagodny i dobry anioł o śnieżnobiałych skrzydłach. A co, jeśli jego skrzydła będą czarne ?
Czy anioły istnieją ? Od wieków ludzkość szuka odpowiedzi na to pytanie. Dla jednych są to ludzcy Stróże, służący naszemu społeczeństwu i chroniący nas od wszelkiego zła. Inni mieszają to jeszcze z religijną definicją. I tak powstaje mit o aniołach. O dobrych i złych. Tych ze skrzydłami białymi jak śnieg i tych ze skrzydłami czarnymi jak najciemniejsza noc. Zastanawialiście się kiedyś, jak to by było widzieć je ? A czy kiedykolwiek rozważaliście, jak byłoby je pocieszać i co by było, gdyby ta rola przypadła akurat Wam ?...
Konwencja paranormal romance opanowała światowy rynek literacki i wydawać by się mogło, że Autorzy, zwłaszcza amerykańscy, wyczerpali już pulę świeżych i zaskakujących pomysłów którymi mogliby nas uraczyć. I tak jest w istocie - "Anioł" ,debiutancka powieść autorstwa Cliffa McNisha nie wnosi do literatury absolutnie niczego nowego. Jest uosobieniem schematyczności w literaturze młodzieżowej, a Autor - mam nadzieję świadomie , zaczerpnął całą gamę pomysłów i wzorców z konwencji paranormalnej . Przeszliśmy zatem przez etap wampirów, wilkołaków, wróżek, elfów, a nawet smoków i wszelkiego rodzaju mutantów. W tej plejadzie dziwactw nie brak oczywiście aniołów, które z początku były świeżym i oryginalnym wątkiem , wnoszącym coś nowego do tradycji paranormalnej, a teraz są już tylko kolejnym nudnym, schematycznym tworem o którym większość osób czytać nie chce. I rzeczywiście - po co czytać po raz setny historię o nieziemskiej miłości śmiertelniczki i anioła, w przerobionej przez kilkunastu pisarzy wersji ? "Anioł" miał być kolejną mdłą historią o romansie nastolatki i jakiegoś skrzydlatego stwora - w tym przypadku moje przerażenie było jeszcze większe, bo ów anioł urodą raczej nie grzeszył, a główna bohaterka miała... czternaście lat ! Kiedy więc usłyszałam te straszne informacje w mojej głowie pojawił się wielki, migający na czerwono napis 'PEDOFILIA' a pod nim ostrzeżenie 'trzymaj się od tego z daleka'. Ja jednak nie lubię wykazywać się zdrowym rozsądkiem i po dzieło Pana McNisha sięgnęłam.
O czternastoletniej Freyi wszystko można powiedzieć, ale nie to, że jest normalną nastolatką. Co prawda mogłaby nią być, gdyby wykluczyć masę owianych tajemnicą zdarzeń z przeszłości, spotkania z najprawdziwszym aniołem, a w konsekwencji kilka ładnych lat pobytu w zakładach psychiatrycznych i intensywnej terapii. Poza tym, jest zupełnie zwyczajną dziewczyną - spotyka się ze znajomymi, maluje, kłóci z rodzeństwem i umawia na randki. Na wyrwanie jej z obłędu nie było szans, a Freya zawdzięcza to właściwie szczęśliwemu przypadkowi. Stara się teraz żyć normalnie i zapomnieć o koszmarach przeszłości. Tylko, czy będzie to możliwe skoro na swojej drodze coraz częściej napotyka złowieszczego Meestrala, który niechybnie chce jej coś powiedzieć, ale... nie może ?
Pierwszą rzeczą którą muszę uczciwie zaznaczyć, jest fakt, że "Anioł" nie jest nawet w najmniejszym stopniu romansem. Nie uświadczymy tu żadnych pocałunków, romantycznych wyznań miłości ani nawet zauroczenia. To przede wszystkim opowieść o przyjaźni, akceptacji i nadziei. Dla mnie to był twór, zahaczający w zasadzie o powieść typowo młodzieżową, w której anioły były jedynie ładną wisienką na torcie. Krwistoczerwoną, słodką i piękną, ale maleńką. Już po paru stronach okazało się, że gorący romans raczej nie leży w zamyśle Autora, mogłam więc odetchnąć głęboko i kontynuować lekturę. Narracja z perspektywy osoby wszechwiedzącej to moim zdaniem ogromny minus tej książki, gdyż nie pozwala Czytelnikowi wejrzeć w emocje głównej bohaterki i jej świat na granicy, który dzieli z aniołami. Plusem - i to bardzo dużym, jest za to akcja, bo w jej prowadzeniu i odtwarzaniu spójnego efektu domina, Autor okazał się prawdziwym mistrzem. Nie jest to książka w której pędzi ona w szaleńczym tempie, ale nie nudzi nawet przez chwilę i właśnie dzięki temu oderwanie się od powieści choćby na sekundę, jest niemal niemożliwe.
Niesamowicie uwiódł mnie w tej książce klimat, bardzo specyficzny i charakterystyczny,a przy tym naprawdę piękny. Pomimo wielu, naprawdę wielu niedociągnięć, klimat i niezapomniana magia nadrabia i ratuje to dzieło przed upadkiem. Historia jest niezwykle sugestywnie opisana, od pierwszych stron uwodząca Czytelnika. Budowania napięcia, tworzenia klimatu i malowania obrazów słowem, niejeden mistrz literatury mógłby się od Cliffa McNisha nauczyć.
Bohaterowie niestety nie reprezentowali sobą niczego nazbyt interesującego - począwszy od samej Freyi, skończywszy na trzeciorzędnych bohaterach posiadających w książce jednolinijkowe wystąpienia. Główna bohaterka z początku niezmiernie mnie irytowała - jej impulsywność i irracjonalność momentami kłóciła się z tą drugą stroną jej osobowości,czyli szarą i potulną myszką, co dawało naprawdę trudną do zniesienia mieszankę. Mimo tego, dziewczyna miała chwile które przysporzyły jej mojej sympatii i nawet, biorąc pod uwagę jej całokształt - daje się lubić. Męscy amanci - bo i tutaj się pojawili, a jakże ( aczkolwiek wychodzi tutaj kwestia mojego osobistego nazewnictwa, bo w wizji Autora raczej nimi nie byli)zwłaszcza aniołowie byli całkiem nieźle skrojeni i plastyczni. Oczywiście tradycyjne starcie dobra ze złem i tej powieści nie ominęło, bowiem występują w niej dwaj bracia - Aniołowie.Jeden dobry, uczciwy i kochający, drugi z sercem przeżartym złem, które - jak się potem zawsze okazuje, nie jest tak do końca przeżarte , a ów delikwent jest jednak zdolny do wyższych uczuć. Tego schematu nie dało się niestety uniknąć, ale na szczęście z wykonaniem Autor poradził sobie w sposób całkiem zadowalający. Co dziwne ,prócz tej dwójki mamy tutaj także amanta rasy ludzkiej który w zasadzie jest jedyną osobą zainteresowaną w bardziej romantyczny sposób Freyą, bo z pewnością nie są to aniołowie których rola sprowadza się w zasadzie do... niczego , przynajmniej w moim odczuciu. Byli jednak motywem przewodnim książki, więc niestety musieli się tu i ówdzie pojawiać. Natomiast osobą która sprawiała, że miałam ochotę wymierzyć solidny cios tej pozycji i sprawdzić jak daleko poleci była Stephanie - nowa uczennica w szkole do której uczęszcza Freya, usilnie starająca się o jej względy i głęboko wierząca w anioły dziwaczka. Była tak patetyczna i irytująca, że szczerze podziwiałam Freyę, która nie wymierzyła dziewczynie sprawiedliwości i nie dała jej w gębę, krótko mówiąc. Dla mnie to była najzwyklejsza w świecie wariatka i niestety nie wariatka w pozytywny, groteskowy sposób wzbudzająca sympatię otoczenia , a taka wariatka od której każdy ucieka jak najdalej.
"Aniołowi" można także zarzucić brak logiki i autentyczności, na szczęście nie przez cały czas. Książka była dobrze zaplanowana, przemyślana i ostatecznie wykonana również nie najgorzej, aczkolwiek zdarzały się chwile w których zdolność logicznego myślenia zanikała - zarówno u Autora, jak i u stworzonych przez niego bohaterów.
Pomimo tych wad, "Anioł" jest naprawdę sympatyczną i dobrze skrojoną historią, od której ponadto nie można się oderwać i która wciąga już od pierwszej strony, trzymając w napięciu aż do ostatniej. Nie jest książką wzbudzającą wielkie emocji, ba ! Prawdopodobnie nie wzbudzi nawet wypieków na policzkach. Sądzę jednak, że warto poświęcić na nią jeden jesienny, szary wieczór. Nie tylko dlatego, że jest kawałkiem całkiem dobrej literatury, ale przede wszystkim dlatego, że pozwala uwierzyć w wiele rzeczy o których nawet nam się nie śniło. Pozwala wierzyć i łudzi nas, że istnieje na świecie postać taka jak anioł i to ten dobry rodzaj złudzenia. Pozwala wierzyć, że w ciemnym pokoju,w samym środku nocy nie jesteśmy zupełnie sami. I wierzcie mi - po tej lekturze zwątpicie we wszystko co jak sądzicie, wiecie na temat aniołów.
Końcowa Ocena: 4/6.
Książkę otrzymałam od Portalu Sztukater ,za co serdecznie dziękuję.
***
No i masz babo placek - kupiłam te książkę sama (szczęście, że nie zdążyłam się za nią zabrać) a tu dzisiaj dostaje ją od tegoż portalu. Jest jednak i dobra strona tego - najprawdopodobniej zorganizuję konkurs z tą książką którą kupiłam sama, bo nie widzę sensu w posiadaniu dwóch egzemplarzy. ;) Na pewno za prędko to nie nastąpi - szkoła skutecznie potrafi mi uniemożliwić wiele rzeczy. Ale napisałam, tak żeby było wiadomo. ;)
Jestem oczarowana okładką tej książki :D Sięgnę na pewno, jak tylko nadarzy się jakaś okazja ;)
OdpowiedzUsuńFajna recenzja, pozdrawiam!
Czasem warto poczytać książkę, która może nie jest genialna i - jak wspomniałaś - nie wnosi do literatury niczego nowego, ale można przyjemnie spędzić czas w jej objęciach ;) Okładka? Cud, miód i orzeszki :D
OdpowiedzUsuńTak samo jak Catalina sięgnę po nią jeśli nadarzy się taka okazja, okładka interesująca, a recenzja świetna!
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że również obawiałam się tej książki, gdy zobaczyłam, w jakim wieku jest główna bohaterka. ;) Okładka jest piękna, więc pewnie ulegnę i przeczytam. :)
OdpowiedzUsuńHmm... z jednej strony nie do końca moje klimaty, ale z drugiej ostatnio strasznie mnie ciągnie do aniołów, więc poszukam ;)
OdpowiedzUsuńTrochę się obawiam tych wszystkich romansów i tak dalej, ale tutaj mamy faktycznie inną bajkę. I bardzo dobrze:D Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńO, muszę przeczytać!
OdpowiedzUsuńMyślę, że może mi się spodobać ta książka :-)
OdpowiedzUsuńRecenzja świetna, czuję się zachęcona - więc czekam teraz na konkurs xD
OdpowiedzUsuńDziękuję za taki cudowny, dłuuuugi komentarz! :D
OdpowiedzUsuńCo do Kinga - na 'pierwszy raz' polecam Miasteczko Salem, Lśnienie, Cmętarz Zwieżąt (fajny tytuł, nie?) albo powieść, od której ja zaczęłam swoją przygodę ze Stephenem - Desperacja. Mam nadzieję, że jego twórczość przypadnie Ci do gustu :). Skoro chcesz się z nim zapoznać, to może miałabyś ochotę przy okazji wziąć udział w wyzwaniu na www.stephenking-wyzwanie.blogspot.com? Byłoby mi baaaardzo miło ;).
Pozdrawiam cieplutko!
@Caroline Ratliff - naprawdę nie wiem, dlaczego ja się tak rozgadałam. :D Po prostu słowotok. Za propozycje książek serdecznie dziękuje - właśnie nad Miasteczkiem Salem również się zastanawiałam i utwierdziłaś mnie w przekonaniu, że powinnam je nabyć. :D Po tamte dwie pozycje również z pewnością sięgnę i mam nadzieję, że się nie zawiodę. ;) A udział w 'wyzwaniu' pewnie wezmę - zobaczymy jak ocenię moją pierwszą książkę Kinga. ;) Jeszcze raz dziękuje. ;** ;)
OdpowiedzUsuń