sobota, 19 listopada 2011

Recenzja: "Królewska Krew. Wieża Elfów" - Michael J.Sullivan.

Tytuł: "Królewska Krew. Wieża Elfów".
Seria: Nazwa nieznana, przewidziano sześć tomów (Tom I).
Autor: Michael J. Sullivan.
Tłumaczenie:Edward Marek Szmigiel.
Ilość Stron: 728.
Wydawnictwo:Prószyński i S-ka.

Opis Wydawcy:
Pościgi, pojedynki, magia, spiski i zamachowcy - w tej książce znajdziecie wszystko, za co pokochaliście fantasy!

Zamordowany został król. Władza przeszła w ręce spiskowców, którzy sądzili, że każdy element ich planu był doskonały. Poza jednym. Winą próbowali obarczyć Roy ce'a i Hadriana. Ci nie są jednak byle złodziejaszkami i nie pójdą dobrowolnie pod pręgierz. To okryty złą sławą duet Riyira, i nikt nie powstrzyma ich przed krwawą zemstą! Los królestwa spoczywa w rękach dwóch najemników.

Michael J. Sullivan urodzony w 1961 roku, w Detroit, amerykański pisarz fantasy. Debiutował w 2008 roku powieścią "Królewska krew", która rozpoczyna epicką serię o przygodach dwóch złodziei: Royce'a Melborne'a i Hadriana Blackwatera. Książka spotkała się z gorącym przyjęciem czytelników (była tłumaczona na sześć języków, ukazało się kilka wydań), co otworzyło drogę do opublikowania kolejnych tomów. Szósta, a zarazem ostania odsłona serii ukaże się w 2012 roku.




"To, jak cię widzą inni, staje się ważniejsze od tego, jaki naprawdę jesteś."


Świst miecza, głuche uderzenie topora. Cofasz się i spoglądasz z satysfakcją na swojego towarzysza. Robota skończona. Noc spędzacie w samym środku lasu, wśród szumiących jodeł, przy dogasającym powoli ognisku. Przekręcasz się na drugi bok, odpływając w niebyt. Nawet przez myśl nie przejdzie Ci, że rano usłyszysz zatrważającą wieść. Wieść która zmieni całe Twoje życie. Przelano królewską krew. A posądzono o to Ciebie.


Na reklamę debiutanckiej powieści Fantasy, autorstwa Michaela J. Sullivana, przeznaczono zapewne niemałe pieniądze, nadszarpnięto niemało nerwów. "Królewska Krew. Wieża Elfów" to książka o której wiele się mówiło jeszcze przed oficjalną premierą, a to za sprawą blogów recenzyjnych, rozmaitych portali i for obracających się w sferze książkowej, bijących po oczach plakatów reklamowych. Podług prostych praw logiki, na reklamę czegoś niewartego zachodu, nie warto uruchamiać awaryjnych zasobów pieniężnych danej firmy i zawracać sobie głowy promocją. Wniosek nasuwa się sam - nie jest to dzieło takie jak inne, a już z pewnością nieciekawym określić go nie można. Swego rodzaju problemem, również stawiającym tej pozycji bardzo wysoką poprzeczkę było także Wydawnictwo które wzięło ją pod swoje skrzydła ; w czytelniczej społeczności powstał mit, jakoby owi Wydawcy słynęli z nietuzinkowych i niezwykle interesujących publikacji. Sama w pewnym sensie hołdowałam temu powiedzeniu,bo na książkach Wydawnictwa Prószyński i S-ka jak dotąd się nie zawiodłam. Po lekturze "Królewskiej Krwi..." już nigdy nie zaryzykuję  stwierdzenia podobnego do tego, z jakim obnosiłam się wcześniej. 


Zamordowany został król, a spiskowcy potajemnie czyhający na objęcie rządów, opracowali złowieszczy plan przywłaszczenia sobie tronu. Nieszczęsny władca  był już nieboszczykiem, a, że przydałby się ktoś kogo należy obarczyć winą za jego śmierć, niegodziwcy przystąpili do działania. Wybrali dwóch okrytych złą sławą rzezimieszków - Royce'a i Hadriana... złodziei do wynajęcia, najlepszych zresztą w swoim fachu. Zostają oni wbrew własnej woli uwikłani w krwawą i niebezpieczną grę. Grę która toczy się o bardzo wysoką stawkę - losy całego królestwa. 


"Królewska Krew. Wieża Elfów" to powieść z którą w zasadzie wszystko powinno być w najlepszym porządku, a przedziwnym zbiegiem okoliczności nic nie jest takie jak być powinno. Zdecydowanie jest to najprawdziwsza, pełnokrwista Fantasy, zawierająca wszystkie przypisywane temu gatunkowi elementy. Choćby za to powinno się powieść Sullivana doceniać, bo dobra fantastyka zostaje powoli wyparta przez wszechobecne nowe konwencje ; tym trudniej na tą chwilę znaleźć coś wartego uwagi, ponadto zasługującego na miejsce na półce gdzie nie uświadczymy paranormal romance czy antyutopii. Dzieło to, jest zdecydowanie klasyczną Fantasy, doprawioną nutą humoru, z ogromną dozą intryg, spisków, walk oraz wszelkiego rodzaju bojów, czyli tego co podnosiło atrakcyjność powieści. Autor zdecydował się na typowy zabieg narracji z perspektywy osoby wszechwiedzącej i... tu zaczynają się schody. Warto wspomnieć, że bardzo strome i kręte. Ów zabieg nie wyszedł chyba Autorowi nazbyt dobrze, bo jedyne o czym byłam wstanie myśleć podczas lektury, było to co ja bym w jego dziele poprawiła, co bym dopisała, a co wykreśliła. Rzekłabym nawet, że narrację poprowadził wprost okropnie. Dawno nie spotkałam się z tak sztywnym i nieciekawym opowiadaniem historii - na uwagę zasługują natomiast dialogi. Sullivan miał przerażające wahania w swojej opowieści - momentami jego styl pisania stawał się  barwny, plastyczny i urzekający, by za moment dramatycznie opaść i sprezentować biednemu Czytelnikowi stan skrajnej udręki. 


"Królewska Krew..." była pierwszą książką w całej mojej czytelniczej karierze, którą tak ciężko mi było ocenić i  której przeczytanie sprawiło mi tyle problemów. Zasadniczo już od pierwszej strony, zdawałam sobie sprawę co konkretnie, a raczej kto jest tego powodem. Michael J. Sullvian - to on od początku do końca zrujnował i spłycił powieść z fantastycznym potencjałem,mogącą aspirować do miana  genialnej i nietuzinkowej,a która teraz aspiruje jedynie do bycia 'słabą'. Być może zostanie to potraktowane jako tanie, sentymentalne bzdury, ale przez całą lekturę tej książki nie mogłam się pozbyć wrażenia, że przy jej tworzeniu  Autorowi zabrakło najważniejszego, kluczowego składniku, swoistego fundamentu - serca. Czułam, że Sullivan nie przelał na papier ani odrobiny siebie, nie powołał do życia postaci które powstały w jego wyobraźni, pozostawił je papierowymi. Cała historia była poprawna, mająca przysłowiowe ręce i nogi, ale za to potwornie sztuczna, wymuszona, wręcz drewniana. To o czym czytałam nie stało się realnymi wydarzeniami, przyprawiającymi o wypieki na policzkach i dreszcz podniecenia.  To były kartki papieru, nic więcej. Białe, sztywne, gęsto zadrukowane kartki. 


Bardzo cenię sobie w dziełach literackich niezapomniany i specyficzny klimat, więc z "Królewską Krwią..." wiązałam spore nadzieje, bo zazwyczaj gatunek Fantasy pozwala na małe szaleństwa i utworzenie naprawdę zachwycającej atmosfery otaczającej fabułę. Niebiosom dzięki, w tym jednym aspekcie Autor mnie nie zawiódł, choć to co mi zaserwował w dużej mierze odbiegało od moich wyobrażeń. Świat który wykreował jest pełen elementów iście średniowiecznych, znanych niemalże każdemu - nie brakuje tu imponujących zamków, nieprzewidzianych pojedynków, skrzypiących zbroi, głośno szeleszczących sukien i cieni tańczących na ścianach ponurego gmachu. 


Do bohaterów mam podobny zarzut jak do fabuły - byliby genialnymi, świetnie skrojonymi i chwytającymi za serce postaciami, gdyby tylko wyposażyć je w odrobinę emocji, czegoś co sprawi, że staną się prawdziwe i zaczną żyć własnym życiem. Niestety Autorowi nie udało się tego dokonać, a co za tym idzie po raz kolejny zmarnował spory potencjał drzemiący w tym co stworzył. Cała historia kręci się wokół naszej słynnej pary łotrów, Hadriana i Royce'a, przez co ich niestety było w książce najwięcej. O ile Royce'a jeszcze mogłam jakoś ścierpieć, bo pomimo licznych wad którymi obdarzył go Pan Sullivan budził w odbiorcy pewną sympatię, o tyle Hadriana uważam za jedną z gorszych postaci literackich z jakimi miałam nieszczęście się zetknąć. Mogłabym położyć nacisk na każdą z jego irytujących cech i szczegółowo wypunktować każdą najdrobniejszą wadę, ale myślę, że podczas lektury będziecie mieli okazję poddać go swojej subiektywnej ocenie. Niestety dżentelmen ten, otrzymuje ode mnie ocenę najniższą z możliwych nie tylko za infantylność, swoje niezmiernie denerwujące zachowania i całą kreację. Otrzymuje ją przede wszystkim za fatalny całokształt. 


"Królewska Krew. Wieża Elfów" nie jest złą powieścią. Jest naprawdę dobrym kawałkiem literatury, stworzonym przez wcale nie najgorszego  pisarza, mogącego się poszczycić świetnym warsztatem i sporą wiedzą historyczną. A jednak, dawno nie czytałam żadnej pozycji tak beznamiętnie, nie radowałam się tak bardzo gdy jej czytanie dobiegło końca. Dawno nie zetknęłam się z tak sztucznymi i papierowymi postaciami, którzy nie znaczyli dla mnie absolutnie nic i których istnienie było dla mnie zupełnie pozbawione sensu. O "Królewskiej Krwi"  można zapomnieć zaraz po jej skończeniu, to więcej niż pewne - w mojej pamięci historia ta zapisała się dosłownie na kilkanaście minut, by następnie ulecieć gdzieś w niebyt. Być może jest to jedna z tych opowieści, które wzbudzają w Czytelniku skrajne emocje, być może istnieją osoby które będą się tą publikacją zachwycać i wychwalać ją pod niebiosa. Tym samym, grzechem byłoby odradzanie tej książki. To jedna z tych, w sprawie których nie można kierować się opiniami innych - trzeba wyrobić sobie własną, niepowtarzalną. 


Końcowa Ocena: 3/6. 


Książkę otrzymałam od Wydawnictwa Prószyński i S-ka,za co serdecznie dziękuję.

14 komentarzy:

  1. Sama już nie wiem, czy sięgnąć, czy nie. Jakoś mnie do niej nie ciągnie, a po Twojej recenzji wnioskuję, że cudem to ta książka nie jest. Chyba sobie odpuszczę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zachęcona się nie poczułam. 6 tomów mówisz. To na razie zdecydowanie się wstrzymam. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Widzę, że raczej nie powaliła cię na kolana powyższa książka. Ja może bym i spróbowała poznać ją, ale skoro jest aż sześc tomów, to nie chce się porywać z motyką na słońce, dlatego jednak spasuje.

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj, czytałam dużo lepsze recenzje tej powieści... Teraz już sama nie wiem, co o niej myśleć, bo wiązałam z nią dość duże nadzieje. Jednak jakiś czas temu dzieło pana Sullivana zawitało do mojej domowej biblioteczki, więc pewnie prędzej czy później ją przeczytam. Może nie będzie tak źle...

    OdpowiedzUsuń
  5. Miałam ją na uwadze ze względu na wydawnictwo, bo jest ono moim ulubionym i do tej pory mnie nie zawiodło. No ale skoro książce brak serca to zdecydowanie dam sobie tym razem spokój ;) Lubię, gdy mnie książka trochę "opluje" i wzbudzi silne emocje, a na to się chyba nie zanosi. Poza tym te 6 tomów mnie przeraża. Nie dam się tak łatwo wpakować w literackiego tasiemca :D Już i tak nie nadążam z kupowaniem kolejnych tomów...
    Co do "Bezdusznej" to mam nadzieję, że koniec końców jednak Ci się spodoba, bo mnie naprawdę oczarowała ;) Występują w niej tak cudowne, zabawne i doskonale wykreowane postaci, które rzadko można teraz spotkać w jakiejkolwiek tego typu powieści.
    Świetna, bardzo wyczerpująca recenzja :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Czeka na mnie na półce i spogląda groźnym okiem. Mam nadzieję, że spodoba mi się bardziej niż Tobie...
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Hymmm... Mam mieszane uczucia, chyba się jeszcze wstrzymam z czytaniem...

    OdpowiedzUsuń
  8. Lubię czasem przenieść się do nieistniejącego królestwa... Szczerze mówiąc spodziewałam się czegoś trochę lepszego, jeszcze pomyślę o tej książce ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. oh! widzę, że Bezduszna czytasz! nie dość, że akcja w XIX wieku to dialogii Panny Tarabotti biją na głowę wszytsko.

    OdpowiedzUsuń
  10. @Wredota Lina - owszem, głównie przez wzgląd na recenzję Cataliny i na to, że 'Bezgrzeszna' otrzymana od Prószyńskiego czeka na reckę, a bez poprzednich tomów ani rusz. :D Na razie nie jest tragicznie, zastrzeżeń mam sporo (ten język! ) ale z każdą kolejną kartką, robi się coraz lepiej. Kto wie, może Carriger jeszcze mnie czymś zaskoczy ? :)

    OdpowiedzUsuń
  11. No naprawdę nie wiem, czy sięgać. Z jednej strony kusi mnie "pełnokrwistość" tego fantasy, z drugiej odrzucają wspomniane przez Ciebie wady...

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie przepadam raczej za takimi książkami, ale może kiedyś...
    Leanno zajrzyj do mnie bo zapraszam Cię do blogowej zabawy.

    OdpowiedzUsuń
  13. A ja chętnie spróbuje sama wyrobisz sobie opinie o tej książce tym bardziej, że oceny zdobywa różne ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. na pewno przeczytam ;)
    a zapraszam również na mojego bloga, także o książce - thehungergames-poland.blogspotcom

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...