wtorek, 26 listopada 2013

Bez tytułu. ;)

Bardzo długo zastanawiałam się jak zacząć,tak aby było ładnie,zgrabnie i jakkolwiek po bożemu. Żeby poczęstować na dzień dobry jakimś mądrym cytatem o przemijaniu i nieuchronnych powrotach. Coś,dzięki czemu mogłabym wytłumaczyć dlaczego po przeszło roku nieobecności nagle włażę jak gdyby nigdy nic i jeszcze chcę by mnie witali. Zacznijmy. Niemrawo i niezgrabnie,ale zacznijmy.

Nie chciałam tutaj być. Pochłonęły mnie zupełnie nowe sprawy,tak dalekie od książek jak to tylko możliwe. Sądzę,że w ostatnich miesiącach nie przeczytałam ani jednej. Co więc robiłam ? Głównie przeglądałam repetytoria maturalne i oglądałam mieszkania. I nagle uświadomiłam sobie,że minął rok.

Chcę wrócić,bo mi tego brakuje. Nie pisania samego w sobie, nie starania się by opinia była cudowna,piękna i genialna,a prozaicznego dzielenia się własnym zdaniem. Poczucia,że jest coś co należy tylko do mnie i mogę tutaj powiedzieć wszystko, cokolwiek zechcę. W ciągu ostatnich miesięcy czytam jedną jedyną powieść - "Cyrk Nocy", Erin Morgenstern. Nie wiem czy i kiedy w ogóle ją skończę, bo czas to dla mnie aktualnie towar na wagę złota. Ale dzięki tej książce zapragnęłam móc podejść do komputera i napisać: "Łał, jestem pod wrażeniem".

Właśnie zaczynam samodzielne mieszkanie i oszczędzam na wszystkim co się da, zatem również na internecie. Na szczęście wynajęłam pokój tuż obok biblioteki. :-) Jeżeli w ogóle mnie tu przyjmiecie to z pewnością nie będzie recenzji co drugi dzień,ani nawet co tydzień. Bo muszę je albo napisać tu, na miejscu w bibliotece, albo przepisać z notesu. I muszę mieć siłę i czas,aby się tym zająć. Tego, wierzę, jednak mi nie zabraknie.

Nie ukrywam,że ten tekst stanowi moją osobistą próbę - pomyślałam,że napiszę i zobaczę czy ktoś jeszcze pamięta o moim istnieniu i czy warto wracać do swojej, bądź co bądź, pasji. Bo opinia zawsze jest dla kogoś. Nie ma czegoś takiego jak opinia dla samego siebie.


środa, 15 lutego 2012

Recenzja: "Oddech Nocy" - Lesley Livingston.

Tytuł: "Oddech Nocy".
Seria: Trylogia, nazwa nieznana.
Autor: Lesley Livingston.
Tłumaczenie: Zuzanna Byczek.
Ilość Stron: 296.
Wydawnictwo: Jaguar.

Opis Wydawcy:
Pełna subtelnej erotyki, literackich odniesień i mrocznej magii gotycka trylogia dla wielbicielek miłosnych opowieści z dreszczykiem.

Życie siedemnastoletniej Kelley kręci się wokół teatru. Już niebawem premiera "Snu nocy letniej" Szekspira, w którym dziewczyna, zrządzeniem losu, dostała rolę Tytanii, władczyni elfów... Nim jednak uniesie się kurtyna, Kelley pozna kogoś, kto na zawsze zmieni jej życie. Sonny Flannery jest podrzutkiem, śmiertelnym dzieckiem wychowanym przez Faerie. Wraz dwunastoma podobnymi sobie istotami, Sonny czuwa nad bezpieczeństwem bramy łączącej światy śmiertelników i elfów. W niektóre noce w roku granice między rzeczywistościami zacierają się w niebezpieczny sposób... Dwie rasy nieśmiertelnych nieustająco balansują na krawędzi wojny, a dwór Unseelie, posunie się do każdego podstępu, by tylko wedrzeć się do świata ludzi.



"O, po cóż z lasu pragniesz się wydostać ? " 


"W kółko, z górki i pod górkę
Będzie wodził całą czwórkę
Robin, postrach miast i siół:
W kółko, w górę i znów w dół !"

Słychać szelest krynolin, cichy, jakby tęskny szmer rdzawoczerwonej kurtyny, czekającej na uniesienie i początek spektaklu. Panuje wrzawa, gorączkowe okrzyki, szepty, ponaglenia. Aktor grający Puka, powtarza przejęty swą wyuczoną kwestię. Plastikowe, lśniące skrzydła Królowej obiegają całą ekipę ; odtwórczyni gdzieś się zaplątała, pech prawdziwy. Pozostało osiem minut. Milkną rozmowy wśród widowni, napięcie, niemalże gorączkowe oczekiwanie jest coraz bardziej odczuwalne. Dziewczyna wciąż siedzi przed bogato zdobionym lustrem. Rozsypała kredowobiały puder. Jaskrawa szminka została ułamana. Oczy Kelley zachodzą łzami. Nie próbuje powstrzymywać kryształowych kropel. Wracają wspomnienia. Oszałamiająco prędki lot, świst powietrza, czułe objęcia Sonny'ego, obezwładniająca świadomość poświęceń do jakich był zdolny. Ostatnie sekundy. Cisza. Kurtyna poszła w górę. 


"Wypełniała ją jakaś nieznana dzika radość, zajęła miejsce, w którym niegdyś znajdowało się jej serce. Otworzyła usta, by dołączyć do potwornego chóru."


Jedna chwila, niekiedy zdolna odmienić absolutnie całe życie -  przekonuje się o tym Kelley, świeżo upieczona mieszkanka gigantycznej metropolii, zagubiona pośród nowojorskich uliczek. Deski słynnego teatru - dawne pragnienie małej dziewczynki, dziś dorosłej marzycielki, choćby nawet jedynym zajęciem miało być sprzątanie ich. Niespodziewanym zbiegiem okoliczności, jedną z czołowych aktorek dosięga nieszczęśliwy wypadek i w ręce młodej kobiety trafiają pachnące, spięte nieskładnie kartki. Scenariusz. Są obietnicą glorii, sławy, innego życia. Wcielenie Tytanii ma jej zapewnić spełnienie marzeń. Któż śmiałby przypuszczać, że Szekspirowskie sonety okażą się czymś więcej, aniżeli osławioną pisaniną utalentowanego człowieka, a osnute magią Drury Lane skrywa tak wiele tajemnic... 


W gąszczu przemilczanych, rodzinnych sekretów, czeka ukryte, prawdziwe pochodzenie istoty. Teraz musi stawić czoła  temu, o czym  dotąd rozmawiano jedynie szeptem. Przeznaczenie już wyciąga rękę - wystarczy tylko ją pochwycić. 


Istnieją takie książki, które najzwyczajniej trzeba wychwalić doprawdy nieprzyzwoicie. Istnieją i takie, których krytyka przychodzi niejako z łatwością, pisanie okrutnie negatywnej opinii napawa jakąś dziwaczną radością. Istnieją również takie, tworzące paskudną, wybuchową mieszankę. Roztwór zaiste bardzo niebezpieczny, bo gwarantujący nieprzespane noce i godziny snucia domysłów - bogowie, godziny ! Moje subiektywne stwierdzenie zatem, iż "Oddech Nocy" przypisać należy ostatniej grupie, jest niezwykle przykrym, zarazem jednakże... swego rodzaju satysfakcjonującym. 


Fabularnie, powieść została zadowalająco dopracowana, czego - stwierdzić przykro - ostatnimi czasy niestety ciężko uświadczyć w początkach rozwinięcia autorskiego, brak dopracowania stanowi tam nieodzowny element. Pani Livingston sprawiła, że całość kompozycyjnie wypada lekko, składając rozpoczęte wątki w jedną, spójną, barwną całość, dopieszczając każdy najdrobniejszy detal świata przedstawionego, ponadto zaskakując okazyjnie, kilkoma nieprzewidzianymi zwrotami akcji, pościgiem, istnymi piętrami zagadek. Kryminalne wstawki nie czynią dzieła pełnokrwistym kryminałem, ale niezaprzeczalnie, wzbogacone takimi elementami zyskuje wiele smaczku i kolorytu. Narracja odrobinę dziwi, szokuje, albowiem Lesley poczyniła zdecydowane ustępstwo na rzecz zapominanej powoli trzecioosobowej ; forma przecież doskonale znana, nadała świeżości ; jakże miło było choć raz, odpocząć od osobistych wynurzeń głównych bohaterek, do których tworzenia, Autorów pierwsza osoba często zachęca. Akcja toczy się sprawnym, szybkim rytmem, niwecząc jakiekolwiek sekundy nostalgii podczas lektury ; ów zabieg, cokolwiek nie wyjaśnia, ogromu późniejszych błędów i przeoczeń.


Klimat opowieści, łatwo nazwać wykwintnym, patrząc przez pryzmat umiejętnie podsycanej atmosfery, dlatego niesamowicie szybko poddałam się fantasmagorycznym wizjom i zanurzyłam w nader czarownej wersji rzeczywistości. Istotnie, "Oddech Nocy" to baśń niebywale urokliwa, pełna mrocznej, niebezpiecznej magii, słodko - gorzkiej Szekspirowskiej absurdalności i prawdziwie groteskowych, nietuzinkowych stworzeń nocy czających się na stronicach. To świat, gdzie przeżyć można, ufając przyjaciołom niewiele więcej niż wrogom, zaś najwspanialsze słowo - czasem w zły czas wypowiedziane - może zmienić bieg wydarzeń, obracając się przeciwko nam. Las elfów zaprasza, mami obietnicami, otwiera kusząco złote wrota i bezlitośnie nie pozwala zapomnieć, długo po zakończeniu czytania. Właśnie dzięki  takiej opowieści, las jawi się miejscem zamieszkanym przez skrzydlate, budzące grozę elfy, tafla lustra wzbudza niemal realny lęk - zwłaszcza gdy zapada zmrok.


"O, po cóż z lasu pragniesz się wydostać ? 
Czy chcesz, czy nie chcesz, musisz tu pozostać ! "


Lesley zarzucano słaby warsztat pisarski, niewypracowany styl, niezłożony pomysł, kulejące drobiazgi, kluczowe przy końcowej nocie. Ktoś, kto pod tymi zarzutami swego podpisu nie złoży, będzie nikim innym jak kłamcą, gdyż obecności wymienionych wad poddać pod wątpliwość nie sposób. Pragnę jednak, zwrócić -  szydercom, albo przede wszystkim sobie samej - uwagę na pewien mocno istotny fakt. Tak istotny, że chyba nazbyt oczywisty, ponieważ w żadnej z setek recenzji, próżno szukać podobnej wzmianki. Lesley Livingston. Autorka debiutująca, moi Państwo. Debiutująca. Odsyłam teraz ku prywatnym szufladom, ku stertom bezładnych kartek, ku naszym pierwszym piśmienniczym próbom. Czy naprawdę pisarzem człowiek się rodzi ? Według mnie, nie. Rodzimy się najwyżej z potencjałem, możemy ewentualnie snuć podniosłe wizje swojego nazwiska -  zaszczytnego nazwiska dobrego twórcy. Ale czy uważacie, że mistrzowie literatury europejskiej, jeszcze pacholętami będąc, ot tak usiedli i napisali arcydzieło ? Oni także próbowali, oni dostali swoje szanse, wykorzystali je i dokładnie na to samo zasługuje ta Autorka. I jeżeli istnieje tutaj ktoś, zdolny przełamać schemat pierwociny w romansach paranormalnych, będącej podług samego założenia literackim bełkotem, jest nią właśnie ona. 


Za najgorszy minus woluminu, poczytuję kreację postaci, właściwie uniknięcie zastosowania podobnego zabiegu ; bohaterowie bezwarunkowo papierowi, sztywni, nie skonstruowani - wbrew początkowym oczekiwaniom - ani trochę poprawnie. Czytając o kilku różnych osobach, obojętnie jakiej płci, miałam wrażenie, iż oto spotykam jednolitą, identyczną masę, którą zwyczajnie podzielono. Gdyby aparycje nie zostały omówione, pomiędzy podrzędną, natchnioną aktorką a czarodziejskim wojownikiem nie dostrzegłabym najmniejszej różnicy. Inaczej bywa w przypadku stworów rodem z dorobku J.K. Rowling - widać inwencję, sporą dawkę wrażliwości i wyobraźni -  lecz za mało, aby stworzyć coś oryginalnego, przełomowego. Pokusiłabym się o stwierdzenie, że bohaterowie (każdej rasy) "Oddechu Nocy" uosabiają taki odgrzewany kotlet. Leżący stosunkowo długo, teraz polany wyłącznie nowym, przepysznym sosem. Powierzchownie przedstawione i spłycone emocje,  momentami przyprawiały o dreszcze zgrozy, wszak przeciętne nastolatki obznajomiono z niespodziewanym, magicznym pochodzeniem...Wszystko przebiegło zbyt szybko, Autorka nie dała czasu swoim wytworom na powstanie z kart i własne funkcjonowanie, natomiast uczucia nimi targające ograniczyła do absolutnego minimum, pozbawiając zasadniczo jakiegokolwiek głębszego podłoża. Przerażały nienaturalne, wymuszone zachowania ludzkie, opiewające całościowy przekaz regułą świętego spokoju w stanie największego zagrożenia i przyjmowania szokujących wydarzeń, ledwo wzruszeniem ramion. W Twej wannie, uroczy kelpie zażywa sobie kąpieli ? Nie ma sprawy, doleję wody. Twoje mieszkanie opanował gigantyczny, wzięty Bóg wie skąd koń, któremu ześwirowana współlokatorka wyrywa Twój najdroższy płyn kąpielowy ? Co tam. Dostrzegasz lustrzane odbicie spiczastych uszu ? Jestem elfem, ależ  fajnie ! Miłość Twojego  życia, kryje przerażającą drugą stronę, będąc notabene sługą mitycznego króla ? Ekstra, chodźmy zjeść burgera. I dalej...


Mój zachwyt nad talentem Lesley, byłyby tożsamy z przymknięciem oka na sztampowe wady i całą duszą pragnęłabym owe pochlebstwa  wyrazić. Dlaczego więc, przez większość czasu nie mogłam pozbyć się wrażenia, jakoby "Oddech Nocy" napisały przynajmniej dwie osoby ? O, wszystkie zastępy piekła ! Jakże to tak bezczelnie zakpić sobie z Czytelnika ?! Jakim cudem, idzie w jednym momencie operować kwiecistym, teatralnym językiem, konstruować upstrzone mistrzowskim humorem dialogi, coby następnie uraczyć odbiorcę słownictwem ohydnie kolokwialnym, rodem z piaskownicy ? Jak tu nie dostrzec we własnej pisaninie, przeskoków i zmian, aż tak rażących ? Ja, mam  wychwalać niewątpliwy (wątpliwy) kunszt słowa Autorki, kiedy  pochwały dotyczą marnej połowy ? A reszta ? Boże święty... zdrowy rozsądek i obiektywną wypowiedź zachować ciężko.


"Muzycy grali przepięknie. Czas zniknął. Gwiazdy wirowały po niebie nad ich głowami. A oni tańczyli. " 


"Oddech Nocy" to historia jednowymiarowa, dopełniająca wszelkie schematy, nie zaskakująca żadną płaszczyzną. Historia posiadająca fantastyczną oprawę, subtelne nawiązania, genialny, acz zupełnie niewykorzystany potencjał. Nie chciałabym traktować tego utworu, jako pełnowymiarowego, oczekującego twardej, bezwzględnej oceny, raczej jako próbę, pierwszy, udany rękopis. Omawiany twór, polecić mogę śmiało - tym, poszukującym emocjonalnej burzy wywołanej prostymi słowami, oraz przyjemnego wieczoru, pozbawionego intelektualnego zaangażowania . I przede wszystkim, fanom łamania literackich archetypów. Nastawmy się uprzednio na coś lotów niewysokich, napotkajmy miłe zaskoczenie, dajmy konwencji paranormalnej szansę ; zadziwi nas niejednokrotnie. 


Końcowa Ocena: 3/6. 


Książkę otrzymałam od Wydawnictwa Jaguar , za co serdecznie dziękuję ! 


***
Długo mnie nie było, niestety nie będzie jeszcze trochę - szkoła & koszmarny brak dostępu do Internetu. Uprzedzam, możliwa jest pomyłka w recenzji ; dałabym głowę, że deski teatru Kelley, zwały się Drury Lane, ale zaczynam myśleć, iż jednak Avalon Grande... Nie mam przy sobie dzieła, więc nie mogę sprawdzić. Dzisiejszy tekst nieskładny, nie omówiłam wszystkich początkowo planowanych zagadnień - bardzo źle. Powtórzę: szkoła... Trzymajcie się ciepło ! 

niedziela, 22 stycznia 2012

Recenzja: "Nowa Fantastyka" - 01/2012.

Tytuł: "Nowa Fantastyka 01/2012 ".
Seria: "Nowa Fantastyka" (miesięcznik).
Autor: --.
Tłumaczenie: --.
Ilość Stron: 79.
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka.

(Brak opisu Wydawcy).






"Karnawał Wyobraźni."


Czy rozważaliście kiedyś, jak wyglądałaby mieszanka nurtu steampunkowego, klasycznej fantastyki, garści najświeższych informacji ze świata książek, odrobiny kinematografii, kreatywnych młodych ludzi i nade wszystko, wspaniałej oprawy graficznej ? Z pewnością powstałoby coś iście wybuchowego, być może aspirującego nawet do miana 'dziwnego'. Wiecie już ? Nadal nie ? Moi Mili, przedstawiam Wam "Nową Fantastykę" !

O ile literatura jest moją największą spośród wszystkich, miłością i robię co mogę, by w jej zakresach być choć podstawowo zorientowaną, o tyle jak dotąd ów miesięcznik był mi zupełnie obcy. Rzecz nieco zabawna, ponadto zdecydowanie nieprzystojąca mnie - osobie uznającej się za wieczną miłośniczkę fantasy. Aż wreszcie nadeszła okazja,  wylądowało ono na mojej półce, a ja miałam tyle wątpliwości, co i entuzjazmu przed wszczęciem lektury : jak w moich oczach wypadnie szumnie zapowiadana "Nowa Fantastyka" ?

Pierwszą istotną rzeczą jest to, iż rzeczone dzieło przykuwa wzrok, intryguje jeszcze przed przewróceniem pierwszej kartki i po ujrzeniu w typowym saloniku prasowym, niewątpliwie nikogo nie pozostawi obojętnym, zmusi choćby do pobieżnego przewrócenia stronic.Wszystko dzięki naprawdę czarującej, barwnej, wprost magnetycznej  szacie, jaką obdarzono magazyn. Szczęśliwie, treść również  zadowala, aczkolwiek... potraktowałam ją bardziej jako przyjemny dodatek, uzupełniający cudowne ilustracje, okładki, zdjęcia.  Oj tak, Wydawnictwo popełniło sztampowy błąd, bo ich gazetę oprawioną w antyramę, za moment przyjmie ma ściana...

Znaczną jej część zajmują opowiadania, co mnie osobiście jako wręcz antyfance Autorów reprezentujących ten numer, zbytnio do gustu nie przypadło. Zdradzę Wam nawet tajemnicę: przekartkowałam utwory pobieżnie i dałam sobie święty spokój z czytaniem, wiedząc, że istnieją bardzo małe szanse, abym powitała je aprobatą. Zdecydowanie mniej miejsca poświęcono artykułom, felietonom, wywiadom, zapowiedziom. Owszem, upchnięto wszystkie te elementy, ale przyjęto formę dość okrojoną, nie mogącą raczej nasycić spragnionego tychże Czytelnika.

Szczególną uwagę wywalczyły, według mojej opinii, artykuły poruszające dwa dosyć ważne, współczesne,  popularne zagadnienia, czy to książkowe, czy to grające główne skrzypce wielkich ekranów. Cenię tekst autorstwa Marcina Zwierzchowskiego, traktujący o młodniejącej fantastyce, szczególnie jej aspektach literackich. Pełen był całkiem trafnych spostrzeżeń i dość szeroko zakrojonego spojrzenia na gatunek. Niezłym posunięciem było poddanie swoistej analizie, pozycji obecnie królujących na rynku, zarówno czysto fantastycznym, jak i odrobinę młodzieżowym. Uważam, że "Fantastyka Młodnieje" słusznie uczyniono poniekąd znakiem rozpoznawczym styczniowego wydania, święcącym triumfy na okładce. Również Bartosz Czartoryski, prezentujący odgałęzienia estetyki steampunkowej, dobrze wykonał swe zadanie, jego rozprawkę przeczytałam z dużą przyjemnością  oraz zainteresowaniem. Cieszy mnie, zafundowanie nam obłędnie prędkiej podróży przez cały rozwój tej konwencji, omówienie jej szczegółowo posługując się przykładem  teraźniejszych ekranizacji, podszytych steampunkiem. Wraz z kadrami filmowymi, słowa tworzą spójną,barwną i co najważniejsze- zachwycającą - kompozycję.

Zamieszczone recenzje zapewniły kolejny plus magazynowi, albowiem prześlizgują się po większości dziedzin kultury, są zdecydowanie szczere, Autorzy nie bawiąc się recenzenckimi konwenansami, jasno i klarownie formułują swoje zdanie, nawet przy ostrych słowach krytyki nie śmiąc otwarcie zniechęcić do danej pozycji. Także przegląd premier kinowych zapewnił mi sympatyczną rozrywkę, recenzenci działu zdołali omamić wieloma produkcjami, przed którymi jak dotąd uciekałam przerażona. Mówiąc kolokwialnie, fajnie wypadło także słówko przeznaczone dla pasjonatów komiksów i gier,  lecz całkowicie subiektywnie powiem, iż omawiane tam przedmioty obchodziły mnie tyle, co zeszłoroczny śnieg. Rysunkowe animacje czy wirtualna rzeczywistość to zdecydowanie nie mój zakres tematyczny.

Spośród pięciu felietonów za najciekawszy, a zarazem najprzystępniejszy uznałam ten pióra Michaela J. Sullivana. Twórca coraz bardziej znany szerszemu gronu odbiorców polskich, przy czym powieść którą stworzył, ominęła moje gusta ; ciekawa byłam  zatem, jak sam Autor wypadnie, wypowiadając się o pisarstwie. Gest z jego  strony dosyć śmiały, wszak wydanie jednej publikacji, pisarza nie tylko wspaniałym literatem nie czyni, ale również sprawia, że można polemizować czy należałoby szumnie określać go w ten sposób. Bo kim właściwe jest pisarz ? Czy napisanie i wydanie czegokolwiek, bezdyskusyjnie uprawnia do przywłaszczenia sobie tego miana ?  Pan Sullivan raczy Czytelnika radami dla piszących, fachową terminologią  zanadto się nie zajmując, całość jest absolutnie wiarygodna, szczera i dopracowana. Ani przez moment nadzwyczajnego eksperta nie grał , acz przyłapałam go na małym zagubieniu  podczas zeznań : chodziło wówczas o sprawę terminów eksperckich. Tak czy inaczej, pracę wykonał dobrze, co prawda  "Rady dla piszących" zdają mi się średnio adekwatnym tytułem. Więcej uwagi poświęcono  zarysowaniu szkicu i konspektów, przeciętnej historii fantasy, natomiast bezpośrednich wskazówek uświadczyłam okrutnie mało. Pochwalę jednak - te nieliczne naprawdę utrafiały w  sedno , potrafiły olśnić zupełnie nowym światłem wiele pozornie oczywistych spraw.

Czytanie "Nowej Fantastyki" było wspaniałą rozrywką, pozwoliło ciekawości wykiełkować i zadać sobie pytanie: czym zostaniemy zaskoczeni następnym razem ? Nierzadko, za oknem szaleje wiatr, a my, okryci ciepłym kocem, dzierżąc w dłoniach kubek gorącej herbaty nie mamy ochoty na istną walkę z wymagającą, refleksyjną opowieścią ; czasem nawet niezobowiązująca książka  młodzieżowa jawi się,jako nudna, wyczerpująca lektura. I właśnie dla takich chwil, jest twór Wydawnictwa Prószyński . Serdecznie polecam - nie tylko miłośnikom fantastyki.

Końcowa Ocena: 5/6. 


Magazyn otrzymałam od Wydawnictwa Prószyński i S-ka,,za co serdecznie dziękuję. 

sobota, 14 stycznia 2012

Stosiki Styczniowe - Part 2.

Tego jeszcze nie było - dwa stosiki pod rząd ! Co zrobić, pisanie recenzji idzie mi jak po grudzie, więc bloga czymś zapchać trzeba, a owym czymś będzie malutki stosik który wywołał  na mojej twarzy szeroki uśmiech i radość - co tu kryć - książki są piękne. Ich  przybywa, ale czytam coraz mniej...

STOSIK NR. 1  - mała kupka (wybaczcie, niezbyt ładne wyrażenie, ponadto budzące ciekawe skojarzenia xD) moich własnych zakupów. ;)












Od góry:
1. "Maska Śmierci Szkarłatnej" - Edgar Allan Poe  (Zarówno ta, jak i poniższe pozycje są wynikiem mojej nowo odkrytej miłości do arcydzieł Poego - dzięki przewspaniałemu "Nevermore" K. Creagh. Czytałam, jestem zachwycona, gorąco polecam KAŻDEMU ! )
2. "Poezje" - Edgar Allan Poe 
3. "Opowiadania" - Edgar Allan Poe 
4. "Północ Południe II" - Elizabeth Gaskell  (Kupione wczoraj, wbrew mym  zamierzeniom w sieci Empik, na szczęście cena dwóch tomów łącznie nie była zbytnio wygórowana. Tylko kiedy ja to przeczytam... ;< ) 
5. "Północ Południe I" - Elizabeth Gaskell 
6. "Światła Pochylenie" - Laura Whitcomb  (Nabyte pod wpływem blogerów oraz  istnego zatrzęsienia pozytywnymi opiniami. Zapowiada się co najmniej interesująco. )
7. "Mistrz i Małgorzata" - Michaił Bułhakow (Stosikowa perełka ! Powieść uwielbiam, zatem  niezwykłą radością jest dla mnie posiadanie jej, dodatkowo tak przepięknie wydanej. )
8. "Więzień Labiryntu" - James Dashner  (Pochlebne recenzje zrobiły swoje, więc nowa dystopia do kolekcji. )


STOSIK NR. 2 - oto są dzieła otrzymane drogą  współpracy recenzenckiej - bardzo dziękuję. ;)












Od góry:
9. "Dzieci Demonów" - J.M. McDermott (Od Wydawnictwa Prószyński i S - ka)
10. "Dane wrażliwe" - Ewa Nowak (Od Wydawnictwa Egmont )
11. "Błękit Szafiru" - Kerstin Gier (Od Wydawnictwa Egmont RECENZJA )
12. "Oddech Nocy" - Lesley Livingston (Od Wydawnictwa Jaguar )
13. "Strażnicy Veridianu. Straż" - Marianne Curley (Od Wydawnictwa Jaguar )


Jest tego wszystkiego jeden plus. Przynajmniej nie mam żadnych zaległości stosikowych. Mam za to takie postanowienie noworoczne, aby czytać od czasu do czasu coś swojego, aniżeli być ograniczoną jedynie do czytanych naprędce (by zdążyć, zdążyć ! ) egzemplarzy recenzenckich. Dość ! Będę spokojnie rozkoszować się lekturą i basta ! Bo inaczej, jaki jest sens robienia czegokolwiek ?

Chciałam jeszcze szybciutko poinformować o drobnych sprawach organizacyjnych. Mianowicie, w zakładce "współpraca" mała zmiana - zakończyłam ową, z portalem Sztukater.pl. Niemniej jednak, skala sześciostopniowa którą właśnie na potrzeby tychże współpracowników wprowadziłam, zostaje. No. Jak dobrze pójdzie - poprawię koniec końców recenzję "Nowej Fantastyki" ( jeśli wpis przypadkiem czyta Pan M. Zwierzchowski ; tekst napisany, proszę mi głowy nie urywać ! Tylko poprawić muszę ! ) i spróbuję dzisiaj wstawić.

Dziękuje wszystkim Czytelnikom bloga, jednocześnie przepraszam iż może nie komentuję za często Waszych stron - czytam wszystko co napiszecie, tylko nierzadko dzieje się to o czwartej nad ranem, wówczas ciężko wykrzesać z siebie jakiś konstruktywny komentarz... ;)

Pozdrawiam !

niedziela, 1 stycznia 2012

Stosiki noworoczne.

Stwierdziłam, że w najbliższym czasie nie pokażę Wam mojej biblioteczki. Jest zbyt mało obszerna, bym mogła tak publicznie się ośmieszać... Mam za to stosiki - biorąc pod uwagę to, iż są one z przeszło dwóch miesięcy, nazwijmy je naprawdę maleńkimi. Mikroskopijnymi. I jak to ja, znowu nie poczekałam do przyjścia  najważniejszych paczek. Powoli zaczynam się przyzwyczajać. Nawiasem mówiąc, wczoraj właśnie nabyłam jeszcze kilka woluminów, ale moje diabelne lenistwo zwycięża - zaprezentuje je za jakiś czas. ;) Wybaczcie jakość zdjęć; gdy je robiłam, aparat uparcie odmawiał współpracy i wyczyniał przedziwne cuda. Co ciekawe, wrócił do formy po zgraniu fotografii na komputer...

STOSIK NR. 1  to książki które dostałam od Wydawnictw. Niektóre wyczekane i wytęsknione, niektóre otrzymane zupełnie niespodziewane. Tak czy inaczej, za wszystkie gorąco dziękuję.

Od góry:
1."Siostrzyca" - John Harding (Od Wydawnictwa Mała Kurka )
2. "Monster High 2 : Upiór z sąsiedztwa" - Lissi Harrison (Od Wydawnictwa Bukowy Las )
3. "Anielski Ogień" - Courtney A. Moulton (Od Wydawnictwa Bukowy Las )
4. "Dopóki mamy twarze" - C.S. Lewis (Od Wydawnictwa Esprit  - RECENZJA)
5. "Pretty Little Liars: Doskonałe" - Sara Shepard (Od Wydawnictwa Otwarte )
6. "Pretty Little Liars: Bez skazy" - Sara Shepard (Od Wydawnictwa Otwarte RECENZJA)
7. "Pretty Little Liars: Kłamczuchy" - Sara Shepard (Od Wydawnictwa Otwarte RECENZJA)
8. "Zdarzyło się naprawdę" - Praca zbiorowa (Od Portalu Sztukater - RECENZJA )
9. "Klaudyna odchodzi" - Sidonie Gabrielle Colette (Od Portalu Sztukater - RECENZJA )
10. "Gra" - Krystyna Kuhn (Od Portalu Sztukater RECENZJA)
11. "Obudzić Szczęście" - Susan Wiggs (Od Portalu Sztukater - RECENZJA )
12. "Autoterapia" - Ewa Kulejewska (Od Portalu Sztukater )
13. "Mój pierwszy maraton" - Tim Rogers (Od Portalu Sztukater )


Na   STOSIK NR. 2 również składają się pozycje od Wydawców, za które także jestem bardzo wdzięczna.












Od góry:
14. "Niewzruszenie" - Ewa Nowak (Od Wydawnictwa Egmont RECENZJA )
15. "Córka Dymu i Kości" - Laini Taylor (Od Wydawnictwa Amber )
16. "Zapach Spalonych Kwiatów" - Melissa De La Cruz (Od Wydawnictwa Znak Literanova )
17. "Robokalipsa" - Daniel H. Wilson (Od Wydawnictwa Znak Literanova )
18. "Africanus. Syn Konsula" - Santiago Posteguillo (Od Wydawnictwa Esprit )
19. "Nowy wspaniały świat" - Aldous Huxley (Od Wydawnictwa Muza -RECENZJA )
20. "Wybacz, ale chcę się z tobą ożenić" - Federico Moccia (Od Wydawnictwa Muza )
21. "Przynęta" - Jose Carlos Somoza (Od Wydawnictwa Muza )
22. "Niepokój" - Maggie Stiefvater (Od Wydawnictwa Wilga )
23. "Kuszące Zło" - Keri Arthur (Od Instytutu Wydawniczego Erica )
24. "Dzieci potopu" - Emily Diamand (Od Wydawnictwa Wilga )

STOSIK NR. 3 jest dalszą częścią prezentów od moich współpracowników. Dziękuję. ;)
Od góry:
25. "Magia Krwi" - Anthony Huso (Od Wydawnictwa Prószyński i S - ka )
26. "Królewska Krew. Wieża Elfów" - Michael J. Sullivan (Od Wydawnictwa Prószyński i S - ka RECENZJA )
27. "Bezgrzeszna" - Gail Carriger (Od Wydawnictwa Prószyński i S - ka )
28. " Pomiędzy Światami" - Jessica Warman (Od Wydawnictwa Prószyński i S - ka )
29. "Jane Eyre" - Charlotte Bronte (Od Wydawnictwa Prószyński i S - ka )
30. "Shirley" - Charlotte Bronte (Od Wydawnictwa  MG )
31. "Poduszka w różowe słonie" - Joanna M. Chmielewska (Od Wydawnictwa  MG )
32. "Kiedyś, przy Błękitnym Księżycu" - Katarzyna Enerlich (Od Wydawnictwa  MG )


+ "Nowa Fantastyka" 01/ 2012 (Od Wydawnictwa Prószyński Media


STOSIK NR. 4 - moje własne nabytki z ostatnich dni grudnia,  zaplątała się jeszcze tylko jedna otrzymana. Jest nią "Dziewczyny z Hex Hall. Diable Szkło" autorstwa Rachel Hawkins. Tak się niefortunnie złożyło, że mam dwa egzemplarze, w tym jeden nowiutki, nieruszany. Gdyby ktoś był zainteresowany - chętnie sprzedam, lub wymienię.

Od góry:
33. "Wampiry z Morganville. Księga VI" - Rachel Caine (Cała reszta serii otrzymana w ramach prezentu świątecznego. Czytałam już wcześniej, ale uwielbiam paczkę z domu Glassów, musiałam więc  wysępić brakujące tomy. ;) ) 
34. "Wampiry z Morganville. Księga V" - Rachel Caine 
35. "Wampiry z Morganville. Księga IV" - Rachel Caine 
36. "Randki z Piekła" - Antologia (W normalnych okolicznościach, raczej bym tego nie kupiła, ale udało mi się natknąć na rzeczone dzieło w supermarkecie, po jakże promocyjnej cenie - dziesięć złotych. :D Już prawie cały cykl skompletowany, brakuje tylko ostatniej części ;). ) 
37. "Podboje Sukuba" - Richelle Mead (Kocham Panią Mead, aczkolwiek nie posiadam na własność opowieści o seksownych demonach - Sukubach. Natrafiłam na nią przypadkiem, zapłaciłam raptem kilka złotych i wykonałam dziki taniec radości. )
38. "Z deszczu pod rynnę" - Kerstin Gier (Owoc cudownej promocji ;). )
39. "Dziewczyna z sąsiedztwa" - Jack Ketchum (Po tych wszystkich pochlebnych opiniach, wręcz musiałam zdobyć. Zobaczymy, jak wypadnie. ) 
40. "Dziewczyny z Hex Hall. Diable Szkło" - Rachel Hawkins (Od Wydawnictwa Otwarte - już przeczytane i jestem zachwycona. Team Cross ! :D ) 
41. "Dziewczyny z Hex Hall" - Rachel Hawkins ( Z wymiany - RECENZJA )
42. "Niebezpieczne  Związki" - Pierre Choderlos De Laclos (Klasyk.Ponadto, francuski klasyk. :)  I jeszcze niezmiernie kusząca kwota  ! ) 
43. "Targowisko Próżności 2 " - William Makepeace Thackeray (Poluję właśnie na część pierwszą. )
44. "Marina" - Carlos Ruis Zafón (Nie mogłam się oprzeć ślicznemu wydaniu, twardej okładce i urzekającemu klimatowi Barcelony. Skończę czytać może za sto lat, ale kiedyś skończę :). )
45. "Dracula" - Bram Stoker (Nadrabiam braki i kompletuję arcydzieła klasyczne. Będzie fantastycznie, czuję to. ) 
46. "Twarz , co widziała wszystkie końce świata" - Oscar Wilde (Zdecydowanie perełka dzisiejszego stosiku. Mój mistrz nad mistrzami, Wilde. Piękne wydanie, piękne ilustracje i najwspanialsza pod Słońcem treść. Nawet sobie nie wyobrażacie, jak cieszę się z tego, że ją mam. ) 
47. "Nevermore. Kruk" - Kelly Creagh (Zakup, którego absolutnie nie żałuję. Jedna z lepszych powieści mojego życia - za jakiś czas, powinnam opublikować recenzję ;). )
48. "Dziecioodporna" - Emily Giffin (Moje pierwsze spotkanie z tą Autorką. Wzięłam w takim wydaniu, bo na inne już mi nie wystarczyło xD. ) 


Cóż... i po stosiku. Czekam na wspomniane przesyłki, trochę jeszcze dokupiłam sama, dojdzie drobiazg z antykwariatu. Czyli, jeżeli zapragnę kiedyś następnej odsłony, to coś do zaprezentowania znajdę.

Kochani, tym razem za tłumem nie polazłam i dałam spokój z podsumowaniami roku 2011. Zresztą, napisałam już jeden podobny post, tam wszystko jest. :) W telegraficznym skrócie: wiele poznałam genialnych  lektur w minionym roku, więc pozwólcie, że nie będę ich tutaj wypisywać. Łącznie, przeczytałam 95 książek. Nie jest to chyba wynik taki najgorszy. ;) Poznałam nietuzinkowe i beznadziejne twory. Życzliwych  i podłych ludzi. Założyłam bloga. Co tu się więcej rozwodzić.

Życzę Wam, w nowym roku 2012 dużo weny twórczej, zdrowia, miłości, przyjaźni - co tylko zechcecie. I przede wszystkim, szeroko rozumianego szczęścia i jeśli jeszcze tego nie zrobiliście, odkrycia jaka jest Wasza własna definicja tego . ;) Mnie możecie życzyć motywacji, weny, chęci. Na razie do nadrobienia zaległości. A potem, zobaczymy. :)

Pozdrawiam ciepło !

środa, 21 grudnia 2011

Recenzja: "Nowy wspaniały świat" - Aldous Huxley.

Tytuł: "Nowy wspaniały świat".
Seria: Brak kontynuacji.
Autor: Aldous Huxley.
Tłumaczenie: Bogdan Baran.
Ilość Stron: 254.
Wydawnictwo:Muza.

Opis Wydawcy:
Nowy wspaniały świat to jedna z najsłynniejszych antyutopii w literaturze XX wieku. Przedstawiona w powieści Huxleya wizja przyszłego społeczeństwa, które osiągnęło stan całkowitego zorganizowania i zrealizowało ideał powszechnej szczęśliwości, jest wizją przerażającą. W roku 2541 (czyli w 632 roku nowej "ery Forda") obywatele Republiki świata powstają w rezultacie sztucznego zapłodnienia i klonowania. Od niemowlęcia poddawani są wszechstronnemu psychologicznemu i biologicznemu warunkowaniu - po to, by w wieku dojrzałym stać się cząstkami kastowej społeczności, złożonej z pozbawionych wyższych uczuć ludzkich automatów. Czy ten "nowy wspaniały świat", w którym dominuje seks, prymitywne rozrywki, narkotyk soma, jest tylko zrodzoną w wyobraźni pisarza fantasmagorią?...



"Każdy należy do każdego. " 


W równym rzędzie pod oknem, stoi kilkadziesiąt inkubatorów i butli. A w nich małe dzieci, niemowlęta. Po sali niesie się potworny huk, stworzenia zamknięte w sztucznych miniaturowych pomieszczeniach, wiją się z bólu, usiłują wydostać z klatek i uciec jak najdalej od swych oprawców. Po drugiej stronie siedzi grupka studentów. Notują pilnie, okulary zjeżdżają im na czubki haczykowatych nosów, na czołach perli się pot. Rozbrzmiewa surowy głos dyrektora i już wszystko jest jasne, już wiadomo dlaczego budzi się w niemowlętach wstręt do literatury, niechęć do botaniki. 'To wszystko niższa kasta' - oznajmia triumfalnie, oddychającym z ulgą uczniom;oni należą do uprzywilejowanej grupy, nie będą poddawani trudom morderczej pracy przez resztę życia. A ci których to czeka, będą harować z uśmiechem na ustach. Konać z twarzą wykrzywioną dziwnie optymistycznym grymasem. Mężczyzna wychodzi i trzaska drzwiami. Kieruje się ku domowi, ale po drodze z uciechą obserwuje parę siedmiolatków, oddających się w skupieniu pierwszej grze miłosnej. Przymyka oczy, przetrząsa kieszenie poszukując narkotyku soma. Wystarczy tylko odrobina, a świat staje się jeszcze lepszy. O ile to w ogóle możliwe. Czyż może istnieć świat lepszy i doskonalszy niż ten ? "Nowy wspaniały świat" nie jest w żadnym calu nastrojową, wypełniającą nadzieją, romantyczną opowieścią o miłości, własnych wyborach i wolnej woli. To ostre, brutalne, wyuzdane Społeczeństwo, które na dobre spędzi sen z naszych powiek. To świat w którym każdy należy do każdego, świat pozbawiony granic,świat w którym pozwolono na wszystko, zatarto granice, kontrolując jednocześnie każdy najdrobniejszy ruch jednostki. Ta książka, ta historia to gra. Jesteś gotów w nią zagrać ? Zapraszam do nowego, wspaniałego świata  ! 


O dziele Aldousa Huxleya, pomimo tego, iż powstało w wieku XX, czyli - sami przyznacie - realiach stosunkowo odległych, zwłaszcza biorąc pod uwagę komercyjność i treść dzisiejszych powieści, których Autorzy każą nam zanurzyć się  w futurystyczną, odległą przyszłość, sporo się ostatnimi czasy mówiło. Historia o której wszyscyśmy zapomnieli, ożyła na nowo i doszczętnie zrujnowała  współczesne opowieści w jakikolwiek sposób dystopijne. Wiedziona ciekawością, sięgnęłam już dawno po "Nowy wspaniały świat" i absolutnie pochłonęły mnie fragmenty, które z taką pasją podczytywałam. Gdy na moich półkach pojawiła się książka, będąca już wyłącznie moją własnością, ani przez chwilę nie wątpiłam, że okaże się prawdziwie genialna i do reszty zawładnie moimi uczuciami. I przyznam, że patrząc po swoim własnym przykładzie, trochę smutno mi, że niekiedy z premedytacją wyrzekamy się wszystkiego co minione, a klasykę stanowią w naszym mniemaniu jedynie mdłe i odpychające lektury omawiane w szkole. Że chłoniemy współczesność i zasadniczo ograniczamy się tylko do niej, a wspaniałe i zachwycające pozycje pokrywają się kurzem. Czy szkoda nam na nie uwagi, czasu ? A może po prostu klasyki się boimy ? Przyznam, że nie dziwią mnie obiekcje Czytelników, dotyczące klasyki literatury, w tym i arcydzieła Huxleya. Nie dziwią mnie obawy przed niezrozumieniem treści, strach, że okaże się dla nas zbyt trudna, zbyt głęboka. Apeluję jednak do wszystkich, którzy podobnie podchodzą do sprawy - "Nowy wspaniały świat" to nasza dzisiejsza społeczność ukazana w krzywym zwierciadle, zobrazowane troski i niepokoje nękające ludzkość, my sami, szmat czasu  wcześniej. Traktat o dążeniu do poczucia szczęścia, którego nie należy się lękać. Po prostu trzeba go przeczytać. 


"To, co teraz wam powiem, może brzmieć niewiarygodnie. Jednakże jeśli nie jest się obznajomionym z historią, większość faktów z przeszłości brzmi niewiarygodnie. Wyłożył im więc tę zdumiewającą prawdę. Przez bardzo długi okres przed narodzinami Pana Naszego Forda, a nawet przez szereg pokoleń później, dziecięce gry erotyczne uważano za nienormalne (ryk śmiechu);nie tylko nawet za nienormalne - wręcz za niemoralne (nie może być); dlatego surowo je tępiono. Na twarzach słuchaczy pojawił się wyraz niedowierzania. Nie pozwalano się bawić biednym dzieciakom ? Nie mogli uwierzyć. 
- Nawet młodzieży - mówił dyrektor RiW -  Nawet młodzieży takiej jak wy...
- Niemożliwe ! 
- Prócz odrobiny ukrytego autoerotyzmu i homoseksualizmu nie pozwalano na nic.
- Na nic ? 
- Zwykle aż do dwudziestego roku życia. 
- Dwudziestego ? - zawtórowali studenci, chórem głosów pełnych najwyższej niewiary. 
- Dwudziestego - potwierdził dyrektor. - Uprzedzałem, że uznacie to za niewiarygodne. "


Wystarczy tylko otworzyć książkę, przewrócić pierwszą kartkę, by odbyć przewrotną i fascynującą podróż, nieznającą ram ani granic czasowych. Z roku 1932, przenosimy się bowiem dobre sześćset lat naprzód, lądując nagle w idealnym, uporządkowanym świecie. Nowym i wspaniałym. To społeczeństwo perfekcyjnie zorganizowane, pełne detali, niepozwalające sobie na najmniejszą nawet sprzeczność. Wprowadzony został podział ludności na pięć różniących się od siebie kast, wyznaczających poziom i warunki  życia danej grupy. Wyjątki nie są uznawane, a przyszłość każdego mieszkańca, zostaje szczegółowo zaplanowana i omówiona. Nie ma tu miejsca na życiowe wybory, czy moralne rozterki - Twoje życie zostało ustalone za Ciebie. Czy więc przeżyjesz je, Ty sam ? A może i w tym wyręczy Cię ktoś inny ? 


"Nowy wspaniały świat" jest książką, o której napisanie kilku rozsądnych, poukładanych słów, jest iście diabelskim zadaniem. Życzę wszystkim miłośnikom powieści na całym świecie, by było więcej lektur tak poruszających, zapadających głęboko w serce i skłaniających do tak wielu, wielu refleksji. Ta powieść, stanowi całkowite zaprzeczenie wizerunku antyutopii, jaki przyjęliśmy w obecnych czasach, za sprawą współczesnych Autorów tychże, tak dzielnie okupujących rynek wydawniczy. W pełni rozumiem naszą,społeczną fascynację tematem  niezwykle ciekawym, jakim jest odległa przyszłość, jak również oczywiste są dla mnie powody wybuchu tak wielkich namiętności. Dystopijne baśnie mają niesamowity klimat, w dużej mierze są po prostu traktatem o wolności, przełamywaniu słabości i wyborach, przy czym doprawione są często sporą dozą ciepła, optymizmu, pozwalają uwierzyć w lepsze jutro. Czy więc "Nowy wspaniały świat" poruszający wszystkie te kwestie, a jednocześnie demaskujący fałsz i hipokryzję ludzkości, niebędący delikatną i ugrzecznioną wersją antyutopinej rzeczywistości, przypadnie  XXI wiecznemu Czytelnikowi do gustu ?


Huxley, w swym tworze od początku do końca zachował obiektywność. Tylko tyle i aż tyle. Zaprezentował nam nie tylko plejadę ludzkich charakterów, ale także swoiste starcie dwóch stron. W pewnym momencie, orientujemy się, że nie podetknął nam pod nos strony dobrej i złej, a postawił przed paskudnie ciężką decyzją, na nasze barki złożył wszelkie orzeczenia. Jedną stronę reprezentuje Społeczeństwo, do bólu idealne, drugą zaś bohater wprowadzony z zupełnie innego świata, nieznający tamtejszych obyczajów i norm społecznych Dzikus. Zasadniczo, cała książka ma za zadanie przedstawienie nam nowej rzeczywistości Huxleya i w pewnym sensie, dziwacznej karuzeli, na której kręci się nowa postać  i cała reszta Społeczeństwa ujęta w jeden nawias. Kto pierwszy się podda, kto pierwszy z niej zsiądzie ? Autor tej historii, nie osądza, nie moralizuje, nie ocenia. Nie mogę zgodzić się z zasłyszanymi opiniami, podług których  "Nowy wspaniały świat" jest ostrzeżeniem, przestrogą na przyszłość, nie. To jedynie alternatywna wizja świata, poniekąd propozycja tego co może się wydarzyć, a jednocześnie przerażająca jest prawdziwość książki. Bo ten nowy, wspaniały świat, to nic innego jak nasze dzisiejsze realia. I dlatego, nie jest to ostrzeżenie, to wszystko już się dzieje. Dzisiejsze społeczeństwo wcale nie jest lepsze, od tego opisanego w dziele Huxleya. Ogromne brawa należą się mu właśnie za  bezstronność, za wbrew pozorom, niezwykle prosty i klarowny przekaz, skryty pod lekko filozoficznym wydźwiękiem. 


Ta powieść, niejako zmusiła mnie do wysnucia bardzo dziwnych refleksji. Z założenia - i nie sądzę, by chodziło o zamysł Autora, ten swego rodzaju schemat wytworzył się pośród rzeszy odbiorców - książka miała nas przerazić, pouczyć, sprawić, że zaczniemy bardziej cenić dzisiejszą codzienność, ja zaś odebrałam ją  w zupełnie inny sposób. "Nowy wspaniały świat" sprezentował  mi inny wariant, zmodyfikowaną wersję rzeczywistości, która - o dziwo - nie została przeze mnie uznana za odrażającą, po skończeniu lektury nie powzięłam postanowienia o robieniu wszystkiego, by nasze społeczeństwo nigdy nie osiągnęło tak wysokiego etapu rozwoju. Bo, czy rzeczywiście wizja Huxleya jest tak bardzo zła ? Czy jego świat nie jest o wiele prostszy ? Przez głowę przelatują mi moje aktualne zmartwienia, obawy i myślę, że w Erze Forda nie uświadczyłabym tego. Bylibyśmy uwarunkowanymi i zaprogramowanymi klonami, ale w nas nie budziłoby to trwogi, bowiem nie znalibyśmy innego świata. Cóż więc jest w nim aż tak przerażającego ? Dlaczego odpycha nas myśl o narkotyku soma, ustawicznych zmianach partnerów  i przynależności do kast ? Dlaczego uważamy, że ten świat jest lepszy od dystopii Huxleya ? Czy nie czulibyśmy się bardziej spełnieni w miejscu, gdzie każdy swoją pracę wykonuje z radością i jest człowiekiem szczęśliwym, niezależnie od statusu majątkowego i roli odgrywanej w społeczeństwie ? I jak właściwie brzmi definicja szczęścia ?  Aż do teraz, te pytania zaprzątają moją głowę i zastanawiam się... czy kiedykolwiek będzie mi dane poznać na nie odpowiedź. 


"Wolność jest nieefektywna i przykra. Wolność to okrągły kołek w kwadratowej dziurze. " 


Narracja z perspektywy osoby wszechwiedzącej i zadziwiająca konstrukcja świata przedstawionego, to zdecydowanie jedne z największych plusów tej książki, przy czym nie są to jedyne zalety jakimi "Nowy wspaniały świat" może się poszczycić. Powieść, jest nie tylko spójną i perfekcyjnie dopracowaną całością, ale przede wszystkim woluminem stosunkowo mało obszernym. Wydawać by się mogło, że w tak krótkiej opowieści, Autor nie będzie sobie zawracał głowy spokojną i nieśpieszną akcją, a od razu wkroczy na głęboką wodę i rzuci nas w wir wydarzeń. Jeśli chodzi o ten aspekt, spotkało mnie niemałe rozczarowanie, bo choć przygodę zaczynamy wręcz z marszu, stopniowo emocje i prędkość spadają, a wszystko płynie wolnym, ułożonym rytmem. Poniekąd, można tę pozycję traktować jedynie jako opis fantasmagorii twórcy. Jakby w jego umyśle zrodziła się taka fantazja i postanowił natychmiast przelać ją na papier, nie bacząc na inne elementy właściwe dla dzieła literackiego. Nie odbieram jednak tego jako wady - raczej jako interesujący i dobrze wykonany zabieg, czyniący książkę jeszcze ciekawszą. Autora charakteryzuje całkiem przyzwoita lekkość pióra, posiada on również wspaniałą umiejętność splatania prostego, nieskomplikowanego w odbiorze języka, z ciężko brzmiącymi, nieco bardziej 'naukowymi', mówiąc po ludzku, pojęciami. 


"Matki i ojcowie , bracia i siostry. A oprócz tego mężowie, żony, kochankowie. Prócz tego monogamia i miłość. Choć wy zapewne nie wiecie, co to jest. (...) Rodzina, monogamia, miłość. Wszędzie wyłączność, wszędzie zawężanie pola penetracji, rygorystyczne kanalizowanie popędu i energii. A przecież każdy należy do każdego. " 


Tę publikację można czytać jako jedną z tysiąca wersji dystopijnego świata, wieloznaczną historię o istocie człowieczeństwa, czy okrutną i niesmaczną opowieść o Republice pozbawionej granic. Możemy również uznać ją za żywy portret nas samych i dzisiejszej mentalności. Niezależnie od interpretacji poszczególnych jednostek, "Nowy wspaniały świat" pozostaje tym, za co uznaje się go już od tylu lat - jednym z najlepszych  i najznamienitszych dzieł, nie tylko XX wieku. 


"Nowy wspaniały świat" nie jest książką która oczaruje absolutnie każdego. Jest historią kontrowersyjną, dziwną, momentami zahaczającą o groteskę, kształtującą światopogląd  i wzbudzającą wśród odbiorców bardzo skrajne emocje. Nie znam dwóch osób, które odebrałyby tę powieść w taki sam sposób i chyba właśnie to, czyni ją tak doskonałą,nietuzinkową i magiczną. To nie jest historia wzbudzająca szeroki uśmiech na twarzy, czy nieposkromiony chichot. Możliwe, że nie wywoła w Was, nawet odwrotności tego. Bardzo prawdopodobne, że będziecie ją czytać absolutnie beznamiętnie. Czasem tylko, odłożycie na bok lekturę, rozpaczliwe usiłując zapanować nad chaosem jaki w Was wywołała. To nie jest historia ze szczęśliwym zakończeniem. Ale chyba zgodzicie się ze mną, że najsłynniejsze i najgenialniejsze utwory w dziejach literatury światowej, rzadko kiedy kończyły się dobrze. 


Końcowa Ocena: 6/6.


Książkę otrzymałam od Wydawnictwa Muza,za co serdecznie dziękuję. 


***
Jak widzicie, zaczynam pomału nadrabianie zaległości... 

czwartek, 15 grudnia 2011

Coś się kończy, coś się zaczyna. ;)

Kochani,
Na początek zaznaczę, że ten post wcale nie ma być mieszaniną moich jęków, płaczów, nie. Chciałam Wam, a może przede wszystkim sobie, napisać jak wygląda teraz u mnie sytuacja. Wiecie, wydaje mi się... wydaje mi się, że nie nadaje się do pisania recenzji. Nie umiem, nie powinnam. Widzę w nich coraz więcej mankamentów, błędów rzeczowych, gramatycznych, czy - o zgrozo - stylistycznych. Jestem w takim nastroju, że nawet brak jednej głupiej literki wywołuje u mnie potok łez. I może słusznie, w końcu owe literki, czy też ich brak, zmieniają często sens całego zdania, prawda ? Może to dlatego, że działam jak automat. Książka za książką, recka za recką i super. Póki co nie mogę zostawić bloga w świętym spokoju, bo mam wiele nieprzeczytanych książek i zaległych tekstów. To byłoby zwyczajnie nie fair, w stosunku do Wydawców którzy zaufali tej grafomance i powierzyli dane pozycje. ;)) Piszę, poniekąd, żeby się komuś wyżalić. I po to, by nikt się nie zdziwił, jeśli nagle zniknę. Postaram się w najbliższych dniach nadrobić najważniejsze zaległości, stopniowo wezmę się za te mniej naglące i myślę, że pożegnam się z blogosferą w pewnym stopniu. Ten blog cholernie dużo mi dał - między innymi to, że poznałam tutaj wspaniałych ludzi, z niektórymi na pewno będę utrzymywać kontakt jeszcze długo, długo... Nigdy nie towarzyszył mi zamysł "blog, bo darmowe książki'.Nigdy. Chciałam się dzielić swoimi przemyśleniami, chciałam mieć 'coś swojego' w internetowych odmętach. I choć to dopiero pół roku, czy coś około tego, myślę, że dojrzałam do tej decyzji, która wbrew pozorom, jest dosyć poważna. ;) Do Was na pewno będę często zaglądać, radości przeglądania Waszych stron sobie nie odbiorę. ;) I żeby naprawdę było jasne - to nie jest spektakularne pożegnanie, nie zanoszę się płaczem, nie oczekuję współczucia, ani niczego w podobnym guście. Jeśli po moich policzkach płyną łzy, to są to łzy szczęścia, nie smutku. Gdyby te pół roku temu, ktoś powiedział mi, że będę posiadać bloga, współpracować z kilkunastoma Wydawnictwami i dostawać niesamowite powieści, uśmiałabym się niezwykle. A dzisiaj, proszę. Nie chciałabym być traktowana, jako kolejna blogerka, której się znudziło i która odchodzi, bo Wydawnictwom skończyły się ciekawe książki. Jest masa książek które chciałabym przeczytać, masa Wydawnictw z którymi chciałabym pracować, masa tych, z którymi chciałabym współpracę zerwać, a mimo to odchodzę. Ten post nie jest równoznaczny z wielkim 'puf' i końcem notek. Notki będą, "recenzje" będą, zaplącze się stosik i moja biblioteczka. Ja nawet Wydawnictw jeszcze nie poinformowałam o końcu, bo dla nich to nie jest koniec. ;) Ogarnę co mam zaległego i tylko od czasu do czasu tu wejdę. Uśmiechnę się i pewnie powspominam stare dobre czasy. Dziękuję każdej jednej osobie, która zagościła tu choć przez chwilę. Dziękuję za każdy komentarz,za każde dobre i złe słowo, za wszystko. Może to brzmi śmiesznie, patetycznie i tak dalej, ale Kocham Was. Ogromnie dużo mi daliście. Cóż, skończył się jakiś etap w moim życiu. Ale zacznie się kolejny. Może kiedyś zacznę recenzować filmy, wydam własną książkę, a może nie napiszę już ani słowa. Może zapragnę znów wrócić do recenzowania, a Wydawnictwa pokażą mi drzwi. A może za kolejne pół roku, cała Polska będzie znała moje nazwisko. Nie wiem co będę robić, ale cała zabawa polega chyba odkrywaniu tego czegoś.

I jeśli choć jedna osoba zajrzy tu za jakiś czas, to mogę z całą pewnością oświadczyć, że było warto. To było najwspanialsze pół roku w moim życiu. Dziękuję !

Martyna.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...