czwartek, 1 grudnia 2011

Recenzja: "Obudzić szczęście" - Susan Wiggs.

Tytuł:"Obudzić szczęście".
Seria:Nieznana - nie ma planów kontynuacji.
Autor: Susan Wiggs.
Tłumaczenie: Anna Bieńkowska.
Ilość Stron:443.
Wydawnictwo:Harlequin - Mira .

Opis Wydawcy:
Sarah Daly, autorka komiksów, ma dwa oblicza. Na pozór jest szczęśliwą kobietą, jednak głęboko skrywa frustrację. Nie ma odwagi mówić o niej głośno, inaczej niż bohaterka jej komiksów Shirl. Shirl, w przeciwieństwie do Sarah, jest bezkompromisowa, mówi i robi to, na co ma ochotę. Na pierwszy rzut oka Sarah prowadzi bajkowe życie, a w rzeczywistości nie znosi pochmurnego i zimnego Chicago, nie umie porozumieć się z mężem, w dodatku mimo usilnych starań nadal nie może zajść w upragnioną ciążę. Pewnego deszczowego dnia Sarah dowiaduje się, że mąż ją zdradza. Rozgoryczona i zraniona rzuca wszystko i jedzie do rodzinnego miasteczka w Kalifornii. Jednak zamiast użalać się nad sobą, powoli nabiera dystansu do swoich problemów. Pragnie rozpocząć wszystko od nowa, poszukać drugiej szansy na szczęście. Powoli odbudowuje więzi z rodziną i dawnymi znajomymi. Kiedy zaczyna wierzyć, że może ułożyć sobie życie na nowo z jednym z nich - Willem Bonnerem, ze zdumieniem odkrywa, że jest w ciąży z byłym mężem...



"Nic się nie kończy, co najwyżej zmienia."


Obserwujesz deszcz, w opętańczym tańcu walący o szybę. Po chwili wichura ustaje, a Tobie brakuje ciepłych, jasnych promieni słonecznych, przedzierających się przez chmury i widoku mieniącej się tysiącem barw tęczy. Nie udało się. Po raz kolejny się nie udało. Na stole leżą wyniki badań. Wyniki przed którymi chciałabyś uciec, a które nieubłaganie przywracają Cię do rzeczywistości. Nie będziesz matką, nigdy nie poczujesz w sobie nowego życia, nie dane Ci jest nosić własnego dziecka pod sercem. Z zamyślenia wyrywa Cię głośne trzaśnięcie drzwiami i uświadamiasz sobie, że Twój mąż, zamiast być przy tutaj, razem z Tobą,  wyszedł. Jak zwykle. Czy Twoje szczęście po prostu zasnęło, zapominając o tym czym ma Cię obdarzać ? A może nadeszła już pora by je obudzić ? 


Powieści typowo obyczajowe, w które na dodatek został wpleciony wątek miłosny, mocno romansowy, rzadko kiedy potrafią mnie zachwycić i oczarować. Zdarzyły się owszem, w mojej karierze czytelniczej prawdziwe perły tego gatunku, cała reszta jawiła mi się jednak jako coś, z czym zapoznawać się nie warto. A już historie obyczajowe ze słynnej listy bestsellerów, uznałam za dzieła doszczętnie przereklamowane, skomercjalizowane i zasadniczo napisane tylko po to, by kilka ładnych zer pojawiło się na koncie twórcy. Podobne szufladkowanie nie ominęło, rzecz jasna dzieła uznanej Autorki romansów, Susan Wiggs. "Obudzić szczęście" to bardzo prosta, wręcz schematyczna historia, roszcząca sobie wszelkie prawa do nazywania jej obyczajową. Jest duża dawka codziennego życia, znacznie mniejsza dawka humoru, niewierny facet, zdrady, powroty, namiętności i tak dalej i tak dalej. Brzmi znajomo, nieprawdaż ? Pomimo tego, że moja opinia o tymże gatunku z pewnością dla wielu jego podopiecznych jest niesamowicie krzywdząca, tym razem moje spostrzeżenia okazały się nad wyraz trafne. "Obudzić szczęście" w moim odczuciu, nie zasługuje nawet na miano opowieści 'ciekawej', bo i tematy które zostały w niej poruszone nie zainteresowały mnie w najmniejszym stopniu, nie wspominając o fabule, którą jakże wyczerpująco podsumowałam krótkim prychnięciem. A jednocześnie, patrząc przez pryzmat powieści o zabarwieniu psychologicznym, książka Pani Wiggs wydaje się godna uwagi. Mając w pamięci wszystkie samotne, spędzone na ziewaniu popołudnia, historia Sarah wydaje się być idealnym rozpraszaczem nudy i czymś co wywoła na naszej twarzy szeroki, pełen optymizmu uśmiech. Oj tak, miałam nie lada orzech do zgryzienia, jeśli chodzi o tę książkę. 


Niejeden zazdrości, na pozór bajkowego życia  jakie prowadzi Sarah Daly - rozchwytywana autorka komiksów, wzbudzająca ponadto zawiść koleżanek, jakby się wydawało cudownym mężem i wspaniałym domem w deszczowym, pochmurnym Chicago. Kobieta raz po raz  ucieka od rzeczywistości, dzięki bohaterce swojej twórczości, Shirl - będącej jej swoistym alter ego, tak bardzo się od niej różniącej; bezkompromisowej, odważnej i za wszelką cenę walczącą o siebie i swoje marzenia. Kiedy Sarah dowiaduje się, że mąż, z którym notabene pomimo usilnych starań nie mogła zajść w ciąże, dopuścił się zdrady, rzuca wszystko i powraca do rodzinnego kalifornijskiego miasteczka. I kiedy ma wrażenie, że zaczyna powoli  wychodzić na prostą , dowiaduje się, że jest w upragnionej ciąży z byłym mężem... 


"Obudzić szczęście" to powieść na którą można patrzeć wieloznacznie i którą na dobrą sprawę, bardzo ciężko ocenić pod jednym tylko aspektem. Intryguje mnie zamysł Autorki, przy tworzeniu tej historii i zastanawiam się, co tak naprawdę zamierzała przekazać Czytelnikom i czy głębsze, filozoficzne refleksje związane z jej książką, zaczęły  nasuwać się  odbiorcom,bo pole do tego stworzyła zupełnie przypadkowo, czy też taki był od samego początku jej zamiar. Pod względem fabularnym, estetycznym, językowym i stylistycznym, powieść jest uroczo poprawna, a jednocześnie budzi trwogę oklepaną tematyką z jaką zetkniemy się w jej wnętrzu. Tę historię można oceniać jako przeciętną obyczajówkę, pełną uczuciowych zawirowań głównych bohaterów, ale także jako wielowymiarową historię o miłości, poświęceniach, wybaczaniu i wiecznym poszukiwaniu własnej drogi ku szczęściu. Autorka skupiła się w tej historii  przede wszystkim na aspekcie relacji międzyludzkich, poniekąd spychając na boczny tor wszystkie inne elementy. "Obudzić szczęście" pozwala w sposób bardzo przystępny wejrzeć w psychikę przeciętnych przedstawicieli amerykańskiej klasy średniej, przedstawia nam również istną plejadę ludzkich charakterów, niekiedy udaje jej się nawet zmusić Czytelnika do chwili refleksji. Zdecydowanie drugie dno psychologiczne, przysłania resztę książki, co nie jest wcale złym zabiegiem i pozwala na odebranie "Obudzić szczęście"  jako znośnej powieści psychologicznej, a nie taniej i absolutnie zwyczajnej obyczajowej. 


Narrację, prowadzoną przez słynną osobę wszechwiedzącą odbieram jako spore niedociągnięcie, warto jednak zaznaczyć, że całkowicie subiektywnie. Taki sposób narracji miał z założenia przybliżyć nam każdą z postaci o której mowa w książce i pozwolić na pełen wgląd w jej osobowość i emocje, a w praktyce nie wykonał żadnego z postawionych zadań. O wiele chętniej zagłębiałabym się w lekturę, gdyby Autorka zdecydowała się na pierwszoosobową narrację - lepiej chyba w niezły sposób oddać uczucia jednej, czołowej bohaterki, aniżeli w sposób okropny spłycić wszystkich innych i jeszcze ją przy okazji. 


Pomimo, że od pierwszych stron  'coś się dzieje' i czasu na nudę zasadniczo nie ma, akcja rozwija się w tempie powolnym - dla mnie zdecydowanie była to prędkość niedorozwiniętego ślimaka, a jak wiadomo stworzenia te, nawet będąc rozwinięte ponadprzeciętnie, do najszybszych nie należą. Nie uznaję jednak tego za wadę znaczącą, bowiem jest to akcja bardzo charakterystyczna dla przydługiej historii obyczajowej - wszystko musi rozwinąć się powoli i spokojnie, utrzymując to tempo przez cały czas trwania lektury, w którym bohaterowie zdążą utonąć w swych  smutkach, rozterkach i rozpaczach, by następnie zaświeciło nad nimi słońce, ogrzewające ich serca i pchające do szczęśliwego finału. Pytanie tylko, ile Czytelników odpłynie w senne krainy, podczas tej sielanki ? 


Dużym atutem tej powieści jest język, jakim posługuje się Pani Wiggs - niezwykle przystępny, naturalny, niewymuszony, odmalowujący w umyśle Czytelnika całkiem sugestywne obrazy, mogące spokojnie uchodzić za prawdziwe i realne. Również miejsce akcji, wbrew pozorom  nie przysparza większych problemów podczas lektury - Chicago, zupełnie zwyczajne miasto, którego klimat dość wiernie oddała Autorka. Swego rodzaju ironią jest fakt, że pomimo usilnych starań twórczyni, autentyzm powieści graniczył z pewną groteskowością, a momentami ta bardzo cienka granica zacierała się . Z jednej strony, wszystkie wydarzenia opisane w "Obudzić Szczęście" spokojnie mogły mieć miejsce w naszych realiach, a jednocześnie była to historia mająca bardzo wiele wspólnego ze scenariuszem tworzonym na potrzeby przejaskrawionych, do znudzenia słodkich oper mydlanych. 


Już za sprawą opisu książki, dowiadujemy się, że decydując się na jej lekturę, zostaniemy postawieni przed niezłą zagadką, a może nawet i intrygą ? Ona, to nie ulega wątpliwości w pełnokrwistym kryminale znaleźć by się nie mogła, ale na potrzeby powieści obyczajowej została z lekka przekształcona i całkiem dobrze spełniła swoje zadanie. Problem w tym, że o ile jedni przez całą książkę pogrążeni będą w gorączkowym oczekiwaniu na rozwiązanie zagadki, a każda z ich hipotez okaże się błędna, o tyle drudzy już po pierwszych rozdziałach będą wiedzieli jak zakończy się cała historia. I z przykrością stwierdzam, że niestety zaliczam się do tej drugiej grupy. 


Jeśli chodzi o kreację bohaterów, Susan Wiggs nie popisała się ani odrobinę i powołała do życia postaci niemiłosiernie szablonowe, uosabiające schematy i wszystkie cechy, za jakimi nie przepadam w wymyślonych przez kogoś osobach. Należy oddać sprawiedliwość Autorce, że nie popełniła jednego z największych pisarskich grzechów: tworów jej, zdecydowanie nie można nazwać papierowymi, czy nieożywionymi w jakikolwiek sposób. Sugestywność i możliwość utożsamiania się z nimi, była ich sporą zaletą, a zarazem - jedyną zasługująca na uwagę rzeczą, w morzu wad i błędów. We mnie te postaci nie wzbudziły ani grama sympatii, ani odrobiny nienawiści, żadnego gorącego uczucia. Były, bo musiały być i niech sobie żyją, bardzo proszę, ale obchodziły mnie tyle co zeszłoroczny śnieg - to kolejny koszmarny przykład niejednoznaczności, jaki prezentuje nam Autorka.


"Obudzić szczęście" to historia którą można na wiele sposobów interpretować, która może zachwycić, zniesmaczyć, ale i wywołać paskudne uczucie całkowitego rozdarcia i obojętności. To nie jest zła książka, grzechem byłoby odmówić jej polotu, a Autorce świetnego warsztatu pisarskiego. A jednak, na naszą całościową ocenę, składać się będzie cała masa czynników, przede wszystkim składnik kluczowy - nasze nastawienie do podobnych opowieści i próba odnalezienia tego, co może być w nich najlepsze i najciekawsze. Swoisty  paradoks stanowi fakt,że przed lekturą "Obudzić szczęście" nawet nie spodziewacie się, jaką burzę, jak wiele sprzecznych emocji, analiz i faktów  wywoła w Was ta książka i jak ogromne będą problemy z jej końcową oceną. Kto wie,być może Autorka zadrwiła z Czytelnika bezczelnie, całkiem świadomie serwując mu podobny galimatias ?Jakby nie patrzeć, wydaje mi się, że to dobrze. W końcu książki, są właśnie po to by zaskakiwać. 


Końcowa Ocena: 4/6. 


Książkę otrzymałam od Portalu Sztukater,za co serdecznie dziękuję. 

14 komentarzy:

  1. Hahaha, też to właśnie zrecenzowałam :D.

    Ot, taka miła i lekka powieść na odmóżdżenie. Tyle.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam i bardzo mi się podobała ta książka. Uważam, że oprócz ciekawej historii zawiera również i mądre przesłanie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam wrażenie, że książka ma więcej wad niż zalet. Poza tym nie przepadam za takimi romansami obyczajowymi. Zdecydowanie nie sięgnę

    OdpowiedzUsuń
  4. W ogóle nie ciągnie mnie do takich książek. Parę razy sięgnęłam po romans, tudzież powieść obyczajową z rozbudowanym wątkiem romantycznym nie podobało mi się. Oczywiście znajdą się też perełki, nie przeczę, ale raczej unikam tego gatunku :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam zamiar przeczytać, jeśli będzie okazja :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Już dawno nie czytałam tak sprzecznej opinii o 1 ksiażce w wykonaniu jednego czytelnika. To musiała byc prawdziwa przejażdżka na rolercoasterze, aż Ci moja droga współczuje :) A może to jest tak, że za dużo oczekiwałaś od tej książki?

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo ciepło wspominam tą książkę, pozwoliła mi na spędzenie kilku bardzo miłych godzin ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Raczej nie dla mnie, choć romanse obyczajowe lubię, nie powiem.

    OdpowiedzUsuń
  9. Szkoda mi czasu na takie książki, dlatego na pewno do niej nie sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja podobnie jak Ty bardzo sceptycznie podchodzę do książek o takiej tematyce. Tą jednak byłam od początku zainteresowana. Właściwie nie wiem dlaczego, chyba po prostu spodobał mi się tytuł ;) Mimo wszystko chciałabym ją przeczytać, bo jak na ten rodzaj literatury to nie jest wcale taka niska ocena ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Szczerze mówiąc spodziewałam się po tej książce lekkiej lektury, nie czegoś, co wywołałoby we mnie burzę sprzecznych emocji. Przeczytam jeśli wpadnie w moje ręce ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Mi się książka podobała. Lubię twórczość tej autorki. Wprawdzie "Obudzić szczęście" dziełek sztuki nie jest, ale przyjemnie spędziłam z nim czas.

    OdpowiedzUsuń
  13. Niesamowita recenzja, mimo iż nie jest to mój gatunek literacki z samej ciekawości sięgnę po książkę:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Mam tę książkę do recenzji, także żywię nadzieję, że i mnie przypadnie ona do gustu tak bardzo jak i Tobie :)

    Przy okazji, dodałam Cię do mojego blogrolla, cobym o Tobie nie zapomniała! :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...