Tytuł: "Nowa Fantastyka 01/2012 ".
Seria: "Nowa Fantastyka" (miesięcznik).
Autor: --.
Tłumaczenie: --.
Ilość Stron: 79.
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka.
(Brak opisu Wydawcy).
"Karnawał Wyobraźni."
Czy rozważaliście kiedyś, jak wyglądałaby mieszanka nurtu steampunkowego, klasycznej fantastyki, garści najświeższych informacji ze świata książek, odrobiny kinematografii, kreatywnych młodych ludzi i nade wszystko, wspaniałej oprawy graficznej ? Z pewnością powstałoby coś iście wybuchowego, być może aspirującego nawet do miana 'dziwnego'. Wiecie już ? Nadal nie ? Moi Mili, przedstawiam Wam "Nową Fantastykę" !
O ile literatura jest moją największą spośród wszystkich, miłością i robię co mogę, by w jej zakresach być choć podstawowo zorientowaną, o tyle jak dotąd ów miesięcznik był mi zupełnie obcy. Rzecz nieco zabawna, ponadto zdecydowanie nieprzystojąca mnie - osobie uznającej się za wieczną miłośniczkę fantasy. Aż wreszcie nadeszła okazja, wylądowało ono na mojej półce, a ja miałam tyle wątpliwości, co i entuzjazmu przed wszczęciem lektury : jak w moich oczach wypadnie szumnie zapowiadana "Nowa Fantastyka" ?
Pierwszą istotną rzeczą jest to, iż rzeczone dzieło przykuwa wzrok, intryguje jeszcze przed przewróceniem pierwszej kartki i po ujrzeniu w typowym saloniku prasowym, niewątpliwie nikogo nie pozostawi obojętnym, zmusi choćby do pobieżnego przewrócenia stronic.Wszystko dzięki naprawdę czarującej, barwnej, wprost magnetycznej szacie, jaką obdarzono magazyn. Szczęśliwie, treść również zadowala, aczkolwiek... potraktowałam ją bardziej jako przyjemny dodatek, uzupełniający cudowne ilustracje, okładki, zdjęcia. Oj tak, Wydawnictwo popełniło sztampowy błąd, bo ich gazetę oprawioną w antyramę, za moment przyjmie ma ściana...
Znaczną jej część zajmują opowiadania, co mnie osobiście jako wręcz antyfance Autorów reprezentujących ten numer, zbytnio do gustu nie przypadło. Zdradzę Wam nawet tajemnicę: przekartkowałam utwory pobieżnie i dałam sobie święty spokój z czytaniem, wiedząc, że istnieją bardzo małe szanse, abym powitała je aprobatą. Zdecydowanie mniej miejsca poświęcono artykułom, felietonom, wywiadom, zapowiedziom. Owszem, upchnięto wszystkie te elementy, ale przyjęto formę dość okrojoną, nie mogącą raczej nasycić spragnionego tychże Czytelnika.
Szczególną uwagę wywalczyły, według mojej opinii, artykuły poruszające dwa dosyć ważne, współczesne, popularne zagadnienia, czy to książkowe, czy to grające główne skrzypce wielkich ekranów. Cenię tekst autorstwa Marcina Zwierzchowskiego, traktujący o młodniejącej fantastyce, szczególnie jej aspektach literackich. Pełen był całkiem trafnych spostrzeżeń i dość szeroko zakrojonego spojrzenia na gatunek. Niezłym posunięciem było poddanie swoistej analizie, pozycji obecnie królujących na rynku, zarówno czysto fantastycznym, jak i odrobinę młodzieżowym. Uważam, że "Fantastyka Młodnieje" słusznie uczyniono poniekąd znakiem rozpoznawczym styczniowego wydania, święcącym triumfy na okładce. Również Bartosz Czartoryski, prezentujący odgałęzienia estetyki steampunkowej, dobrze wykonał swe zadanie, jego rozprawkę przeczytałam z dużą przyjemnością oraz zainteresowaniem. Cieszy mnie, zafundowanie nam obłędnie prędkiej podróży przez cały rozwój tej konwencji, omówienie jej szczegółowo posługując się przykładem teraźniejszych ekranizacji, podszytych steampunkiem. Wraz z kadrami filmowymi, słowa tworzą spójną,barwną i co najważniejsze- zachwycającą - kompozycję.
Zamieszczone recenzje zapewniły kolejny plus magazynowi, albowiem prześlizgują się po większości dziedzin kultury, są zdecydowanie szczere, Autorzy nie bawiąc się recenzenckimi konwenansami, jasno i klarownie formułują swoje zdanie, nawet przy ostrych słowach krytyki nie śmiąc otwarcie zniechęcić do danej pozycji. Także przegląd premier kinowych zapewnił mi sympatyczną rozrywkę, recenzenci działu zdołali omamić wieloma produkcjami, przed którymi jak dotąd uciekałam przerażona. Mówiąc kolokwialnie, fajnie wypadło także słówko przeznaczone dla pasjonatów komiksów i gier, lecz całkowicie subiektywnie powiem, iż omawiane tam przedmioty obchodziły mnie tyle, co zeszłoroczny śnieg. Rysunkowe animacje czy wirtualna rzeczywistość to zdecydowanie nie mój zakres tematyczny.
Spośród pięciu felietonów za najciekawszy, a zarazem najprzystępniejszy uznałam ten pióra Michaela J. Sullivana. Twórca coraz bardziej znany szerszemu gronu odbiorców polskich, przy czym powieść którą stworzył, ominęła moje gusta ; ciekawa byłam zatem, jak sam Autor wypadnie, wypowiadając się o pisarstwie. Gest z jego strony dosyć śmiały, wszak wydanie jednej publikacji, pisarza nie tylko wspaniałym literatem nie czyni, ale również sprawia, że można polemizować czy należałoby szumnie określać go w ten sposób. Bo kim właściwe jest pisarz ? Czy napisanie i wydanie czegokolwiek, bezdyskusyjnie uprawnia do przywłaszczenia sobie tego miana ? Pan Sullivan raczy Czytelnika radami dla piszących, fachową terminologią zanadto się nie zajmując, całość jest absolutnie wiarygodna, szczera i dopracowana. Ani przez moment nadzwyczajnego eksperta nie grał , acz przyłapałam go na małym zagubieniu podczas zeznań : chodziło wówczas o sprawę terminów eksperckich. Tak czy inaczej, pracę wykonał dobrze, co prawda "Rady dla piszących" zdają mi się średnio adekwatnym tytułem. Więcej uwagi poświęcono zarysowaniu szkicu i konspektów, przeciętnej historii fantasy, natomiast bezpośrednich wskazówek uświadczyłam okrutnie mało. Pochwalę jednak - te nieliczne naprawdę utrafiały w sedno , potrafiły olśnić zupełnie nowym światłem wiele pozornie oczywistych spraw.
Czytanie "Nowej Fantastyki" było wspaniałą rozrywką, pozwoliło ciekawości wykiełkować i zadać sobie pytanie: czym zostaniemy zaskoczeni następnym razem ? Nierzadko, za oknem szaleje wiatr, a my, okryci ciepłym kocem, dzierżąc w dłoniach kubek gorącej herbaty nie mamy ochoty na istną walkę z wymagającą, refleksyjną opowieścią ; czasem nawet niezobowiązująca książka młodzieżowa jawi się,jako nudna, wyczerpująca lektura. I właśnie dla takich chwil, jest twór Wydawnictwa Prószyński . Serdecznie polecam - nie tylko miłośnikom fantastyki.
Końcowa Ocena: 5/6.
Magazyn otrzymałam od Wydawnictwa Prószyński i S-ka,,za co serdecznie dziękuję.

Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)

Z czystej ciekawości chyba sięgnę po ten magazyn :)
OdpowiedzUsuńPrzeglądałam go z nudów w Miejskiej Bibliotece ; )
OdpowiedzUsuńChyba nie dla mnie, ale recenzja wyszła ci świetna.
OdpowiedzUsuńZacne było, jak zawsze :p
OdpowiedzUsuńZacny wydaje się ten magazyn, fantastyka dobra rzecz. Sięgnę, jeśli będę miała okazję, chociażby żeby przeczytać opowiadanie Rafała Kosika i dla felietonów. Świetna recenzja. :>
OdpowiedzUsuńSowa
{http://www.biblioteczkasowy.blogspot.com/}
Nie czytałam nigdy
OdpowiedzUsuńSzkoda, że jeszcze nie jestem zaczarowana fantastyką:D Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńJa pomału przekonuje się do fantastyki, więc z ciekawości chętnie zapoznam się z tym magazynem i zobaczę, co on kryje w sobie ciekawego.
OdpowiedzUsuńNie miałam pojęcia, że to właśnie Prószyński i S-ka wydają ten magazyn :) Bardzo mi się zawsze podobał, ale nigdy nie miałam okazji sobie go kupić. Muszę w końcu spróbować :)
OdpowiedzUsuńJa w latach 90' zaczytywałam się w Fantastyce. Piękne czasy. Mam duży sentyment do tego czasopisma.
OdpowiedzUsuńZupełnie nie przemawia do mnie fantastyka. W tej kwestii chyba jestem zbyt sceptyczna :)
OdpowiedzUsuńOstatnio coraz rzadziej sięgam po książki z fantastyki, ale jeśli miałabym taki miesięcznik za przewodnika, pewnie znalazłabym kilka perełek dla siebie! :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam fantastykę, poważnie zastanawiam się nad jakąś prenumeratą, jeśli jest w rozsądnej cenie ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i obserwuję!
Po tak wspaniałej recenzji nie pozostaje mi nic innego, jak udać się po nią do księgarni. Wspaniała recenzja.
OdpowiedzUsuńhttp://ksiazkinallii.blogspot.com/
chętnie bym przezcytała, ale jakoś nie mam kasy za bardzo xd poza tym tak kupowanie co miesiąc nowego numeru... a sama nie wiem , jeszcze się zastanowię :D
OdpowiedzUsuńNigdy jeszcze nie czytałam tego miesięcznika, ale jakoś mnie nie ciągnie do niego, nie moja tematyka :)
OdpowiedzUsuń