wtorek, 24 maja 2011

Recenzja: "Blask Księżyca" - Rachel Hawthorne.

Tytuł:"Blask Księżyca.
Seria: "Strażnicy Nocy".
Autor: Rachel Hawthorne.
Tłumaczenie:Alicja Marcinkowska.
Ilość stron: 280.
Wydawnictwo: Amber.

Opis Wydawcy:
Ona i ich dwóch.
Musi wybrać,który z nich
jest jej bratnią duszą.
I tak jak ona czuje zew
blasku księżyca...

Rachel Hawthorne, jest uznaną Autorką, z list bestsellerów "The New York Times" i "USA Today". Laureatka licznych nagród, przyznawanych przez amerykańskich czytelników. Ośmielam się jednak stwierdzić,że Autorka ta, arcydzieła nie stworzyła,jakkolwiek pochlebne byłyby opinie, drukowane na rewersie okładki.Obecnie, mamy na rynkach Wydawniczych, erę książek w konwencji Paranormal Romance. Wampiry, wilkołaki, anioły,wróżki... te schematy powielają się w tego typu literaturze, a tylko nieliczne książki zasługują na uznanie. Niestety, "Blask Księżyca", nie zalicza się do tych zasługujących na uznanie, bestsellerów, a szkoda.


Główną bohaterką książki, jest Kayla, którą poznajemy w nie najlepszym okresie jej siedemnastoletniego  życia. Dziewczyna cierpi, po stracie rodziców,a dodatkową udręką, jest mglista otoczka tajemnicy, którą owiane są okoliczności ich śmierci. Idąc za radą, psychiatry, dziewczyna podejmuje decyzję,o zostaniu strażnikiem, w Parku Narodowym, z zamiarem uporania się z własnymi lękami, emocjami. I tutaj, mamy znany nam już schemat; z pozoru zwyczajna dziewczyna, poznaje nadzwyczajnego chłopaka, o  nadnaturalnych zdolnościach i oczywiście zabójczo przystojnego, jakżeby inaczej. Lucas, według subiektywnej opinii głównej bohaterki, jest sam w sobie ideałem- przystojny, opanowany, silny,skrywający mroczną tajemnicę...

Od początku, stawiałam tej powieści, stanowczo za wysokie wymagania. Oczekiwałam , niesamowitej książki, bo sam temat mnie zaintrygował,bowiem gdy sięgałam po tę pozycję, czułam się przytłoczona obecnością wampirów w niemal każdej młodzieżowej lekturze.Wilkołaki, miały być powiewem świeżości, wnoszącym coś nowego, bo pomijając sławetny Zmierzch, to z likantropami w literaturze rzadko się wówczas spotykałam. Tutaj wilkołaki, nie zostały właściwie w żaden konkretny sposób przedstawione.Nie dowiedzieliśmy się niemal niczego, o zwyczajach, zachowaniach, sposobie myślenia tych stworzeń. A Kayla, jakoś nazbyt szybko zaakceptowała swoją naturę, co było tak potwornie sztuczne, że miało się chęć ciśnięcia książką o ścianę. Wyobraźmy sobie sytuację, w której ktoś, właściwie obcy człowiek, mówi nam,że jesteśmy postacią z mitów i legend. Jaka byłaby nasza reakcja?

Na plus, jest to,że akcja idzie dość szybko, chociaż samej fabule można zarzucić wiele. Na minus,zdecydowanie jest przewidywalność  książki, małostkowość. Autorka nie zbudowała, głębszych charakterów postaci, a jedynie pojechała, po płyciźnie. Zakończenie, było straszne.Po prostu, za słodkie i stanowczo zbyt szczęśliwe. Źli giną, dobrzy zostają, a para żyje sobie długo i szczęśliwe; wydaje się znajome?

W trakcie i, po przeczytaniu książki, nie odczuwałam jakiś wielkich emocji, brakowało mi gorączkowego przewracania  kartek,wypieków na policzkach, łez ze szczęścia, lub ze złości.Na szczęście, ostatnio nie brakuje mi upajających i intrygujących lektur, chociaż "Blasku Księżyca" zdecydowanie nie można do nich zaliczyć.Nie przeczę,że powieść Rachel Hathorne, jest lekturą całkiem przyjemną. Mimo to,nie każdy się taką pozycją zadowoli. Nie jest to, książka wymagająca wytężania mózgu i myślenia. To po prostu lekka (niestety nie mogę tu użyć określenia "zabawna"), powieść na jesienne (czy letnie, jak kto woli) wieczory.

Końcowa ocena: 5/10.

7 komentarzy:

  1. Spodziewałam się że książka będzie godna uwagi, ale po twojej recenzji raczej jej nie przeczytam :) Uratowałaś mnie przed wydaniem kasy w błoto :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kupować nie radzę, bo to faktycznie
    kasa w błoto ;). Ale jeśli masz możliwość,
    wypożyczenia i ochotę na lekką, odmóżdżającą
    lekturę, to czemu nie :).

    OdpowiedzUsuń
  3. Właśnie tego się spodziewałam po tej książce - odmóżdżacza. Jak będę miała na taką książkę ochotę to sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie, to nie wampiry. ;)
    To wilkołaki, ale śmiem twierdzić,że
    już niektóre wampiry, są lepsze od
    likantropów. Ja toleruję jedynie Lucjana, z DA.<3
    Reszta wilkołaków, to... :P

    OdpowiedzUsuń
  5. okropny ból brzucha i chęć zajęcia się czymkolwiek sprawiły, że sięgnęłam po te książkę, która już gościła na mojej półce. Zapewne gdybym nie czuła się tak fatalnie, nudziłabym się czytając tę książkę. Jej atutami są jedynie lekkość i "właściwości odmóżdżające". Ogólnie to raczej polecam, ale nparawdę lepiej wypożyczyć niż kupować ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...