poniedziałek, 6 czerwca 2011

Recenzja: "Okaleczony Anioł"-Beata Szymura.

Tytuł: "Okaleczony Anioł".
Seria: Nieznana.
Autor: Beata Szymura.
Ilość Stron: 125.

(E-Book -książka jeszcze niewydana w tradycyjnej formie)

Opis Wydawcy: Marta, główna bohaterka, kończyła właśnie liceum, zdawała maturę, miała kochającego chłopaka, planowała przyszłość, życie stało przed nią otworem, a ona brała z niego garściami – i nagle wydarzyło się coś, co pogrzebało wszystkie jej plany i diametralnie zmieniło jej życie. Skutkiem nieszczęśliwego wypadku staje się kalectwo – dziewczyna traci władzę w nogach. W nowej sytuacji nie potrafi się odnaleźć, czuje złość i żal do całego świata, a także wobec siebie. Nie jest już tą dawną, radosną, patrzącą z optymizmem na świat dziewczyną. Zamyka się w swoim pokoju, jak w klatce, i broni bliskim dostępu do siebie, a przede wszystkim do swojego serca. Jednak czy takie puste, samotne życie, faktycznie jest tym, czego pragnie? 
Książka stawia przed czytelnikiem szereg pytań, na które na pewno odnajdzie on odpowiedź w trakcie lektury: 
Jak wyglądał wypadek, po którym Marta stała się niepełnosprawna? Dziewczyna strzeże szczegółów tego wydarzenia, jakby wiązało się z tym zajściem wiele innych, bolesnych faktów… 
Czy dziewczyna wytrwa w świadomym skazaniu się na samotność, czy też zmieni zdanie? 
Czy jej chłopak, Jacek, jest gotowy na związek z kaleką? 
Co jeszcze straciła Marta w dniu wypadku? I co traci ciągle, każdego dnia w zamknięciu? 
Czy anioł, który jest pozbawiony nóg, może latać? 
Co zrobić, żeby już więcej nie upadać? 


'Okaleczone ciało, czy umysł?'

Bardzo długo, wzbraniałam się przed przeczytaniem "Okaleczonego Anioła". Przemawiało za tym kilka istotnych faktów: szczerze i z całego serca, nie cierpię książek polskich pisarzy. Może to wynik negatywnych doświadczeń,ale tak po prostu bywa. Kolejną sprawą, jest fakt,że "Okaleczony Anioł" to zdecydowanie nie moja tematyka. Już w rodzinie zdarzyło mi się zetknąć z problemem niepełnosprawności, zarówno fizycznej jak i umysłowej. Z takimi tematami jestem dosyć obeznana i naprawdę nie czułam potrzeby sięgania po tę powieść.
Kiedy na forum, obejmującym publikację patronatem, powstało zamieszanie, byłam jeszcze bardziej zniechęcona do tej historii. Koniec końców, postanowiłam dać jej szanse - przeczytam, w najgorszym wypadku mi się nie spodoba. Nie mam nic do stracenia, czyż nie?

"Okaleczony Anioł" to debiut młodej polskiej pisarki, Beaty Szymury. To właśnie tą powieścią, poprzez zajęcie drugiego miejsca w konkursie literackim, próbowała ona przebić się na polskim rynku wydawniczym. Nie wiem jaki cel jej przyświecał, w trakcie pisania powieści. Jeśli chciała wnieść coś nowego, powiew świeżości do literatury, to zdecydowanie nie udało się.

Główną bohaterką powieści, jest dziewiętnastoletnia Marta, tytułowy Anioł. Jej życie było idealne, aż do czasu tragicznego wypadku. Dziewczyna skończyła liceum,miała rozpocząć studia. Miała cudownego chłopaka u swojego boku i grono oddanych przyjaciół. Czego chcieć więcej? Pierwszą rzeczą, o której chciałabym wspomnieć, jest głupota głównej bohaterki. Na skutek szokujących i nieprzewidzianych zdarzeń, na imprezie u przyjaciółki, dziewczyna właściwie celowo wypada z okna, a życie ratuje jej znajdujący się na dole basen. Toż to istny idiotyzm i głupota! Recenzja literacka, w zasadzie nie powinna zawierać żadnych Spoilerów, czyli zdradzać zakończeń, bądź istotnych faktów, ale myślę,że wspomnienie o tym nie będzie za wielkim Spoilerem. Otóż, Marta niemalże popełniła samobójstwo... ponieważ na imprezie, nakryła swojego ukochanego Jacka na zdradzie z Anną - jak sądziła,najlepszą przyjaciółką i powierniczką. Moim zdaniem, to doprawdy szczyt bezmyślności. Wiadomo,że na ostrych imprezach, zakrapianych alkoholem, dzieją się różne rzeczy. Mianem "wielkiej zdrady" główna bohaterka określa jedynie niewinny pocałunek. Gdybym ja w takich sytuacjach miała rzucać się z pierwszego piętra za każdym razem, to już dawno byłabym zimnym trupem. W wypadku, nasz Anioł traci władzę w nogach i porusza się jedynie na wózku inwalidzkim. Obrazu tragedii dopełnia fakt,że Marta była w ciąży i straciła nienarodzone dziecko. Gdyby sytuacja opisana w książce była inna, pewnie szczerze bym jej współczuła.Ale to co działo się w "Okaleczonym Aniele" to już zakrawa na kpinę i istny komizm! Autorka stopniowała te 'makabryczne' fakty, co było według mnie, przeogromnym błędem. Zaraz po użalaniach się Aniołka nad sobą, dowiadujemy się jeszcze czegoś. Potem przychodzi jej chłopak, wszystko zaczyna się układać, ale nie - bo jest jeszcza jakaś smutna prawda, którą dziewczyna musi mu wyjawić.Jeśli chodzi o postacie, to są całkiem dobrze skonstruowane , ich sylwetki psychologiczne są w porządku. Fabuła jest średnio dopracowana, ale do przyjęcia. A jednak, osoby takiej jak Marta nie jestem w stanie znieść. Rozumiem jej uczucia i wiem,że Autorka chciała nas wprowadzić w świat i sposób myślenia niepełnosprawnej osoby. A jednak, ta dziewczyna jest doprawdy straszna. To,że popadła w depresję i zamknęła się w czterech ścianach, jeszcze jestem w stanie jej wybaczyć. Nie mogę tego zrobić natomiast, kiedy czytam jej nużące opisy zdarzeń 'przed' wypadkiem, oraz najistotniejsza kwestia - użalanie się nad sobą. Biedna Marta na wózku inwalidzkim, och,jakież biedne dziewczę. A w tej sytuacji najbardziej szkoda mi było jej rodziny i Jacka, dlatego,że musieli na to patrzeć. Za to ich podziwiam, bo ja nie zdobyłabym się na podobny gest. Jacek, jest bardzo mdłą i patetyczną ,a co najważniejsze nierzeczywistą postacią. Taki wierny, dobry kochający, zdolny znieść setki smutnych informacji. Najpierw użera się z kaleką dziewczyną i bezskutecznie próbuje jej przywrócić radość życia. Potem dowiaduje się,że była w ciąży, a mimo to od niej nie odchodzi. Cudownie, nieprawdaż? Być może, Pani Szymura chciała nam ukazać piękno i zdolność do poświęceń drugiego człowieka; ja tego tak nieodczuwam. U mnie fragmenty z partnerem Marty, wywoływały ataki ironicznego śmiechu,tak bardzo było to przerysowane i nierealne.Przerażająca jest hipokryzja i egoizm głównej bohaterki. Wciąż powtarza nam, jak bardzo cierpi, jak bardzo pragnęłaby odejścia Jacka i jego szczęścia u boku innej kobiety. A jednak, nie powie mu tego otwarcie, nie każe mu odejść. Z jednej strony uważa,że nie jest godną dla niego partnerką,a z drugiej usilnie dąży, do zatrzymania go przy sobie. Marta jest dziewczyną, którą z rozkoszą bym udusiła, byle już nie słuchać o jej przemyśleniach, o tym, jakie to życie jest niesprawiedliwe. Tak w skrócie można podsumować bohaterkę.

Książka jest raczej melancholijną, spokojną pozycją. Przy czytaniu kojarzyła mi się, ze spokojną rzeką, a to zdecydowanie nie jest typ literatury , jaki ubóstwiam. Pozycję czyta się bardzo szybko, ale przynajmniej w moim przypadku - całkowicie beznamiętnie i bez emocji. Nie doświadczyłam smutku, czy radości, brakowało mi łez i wzruszenia ściskającego za gardło, którego oczekiwałam. W końcu, niepełnosprawność, smutek nadzieja - myślałam,że książka autorstwa Pani Beaty, wyciśnie ze mnie wiele łez. To zabawne, taki paradoks, że nieraz ogromnych emocji, wręcz nie do opisania, irracjonalnej radości i ogromu łez, dostarczają mi powieści w typie Paranormal Romance, czy Fantasy, którymi Autorka pogardza. To przy tej "zagranicznej fanastyce, która nie uczy niczego o życiu" polały się moje łzy, pojawiły rumieńce podniecenia i ekscytacji na policzkach. To ta pogardzana przez Panią Beatę fanastyka, nauczyła mnie więce o życiu niż jej opowieść, poruszająca według niej ponoć "ważne tematy". 

Plusem, jest lekki i swobodny styl pisania Debiutantki. To on sprawia,że książkę czyta się lekko i szybko, raczej nie uśniemy. 

Jedyne co mi się naprawdę podobało w tej książce, to zakończenie. W przeciwieństwie do niektórych fragmentów
"Okaleczonego Anioła" nie było płytkie i przesłodzone, a po prostu optymistyczne, dające nadzieję na lepsze jutro. A jednak, nie samym zakończeniem człowiek żyje i chociaż ono mi się podobało, to nie mogę oceniać książki wysoko, tylko przez wzgląd na nie. Podsumowując: nie wiem, czy polecam tę książkę. Może akurat, komuś ta tematyka przypadnie do gustu i przeczyta "Anioła..." z prawdziwą przyjemnością. Ja niestety do takich osób się nie zaliczam.

Za możliwość przeczytania E-Booka, dziękuje serdecznie Autorce - Beacie Szymura. 

11 komentarzy:

  1. Najpierw długo przypatrywałam się okładce,nie wiedziałam co na niej jest ;)
    Doszłam do wniosku,że to anioł z prześcieradłem,który się topi ...
    Raczej nie dla mnie ta lektura,ale nigdy nie mów nigdy,więc jak wpadnie w moje ręce,pewnie przeczytam :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że ciężko jest napisać powieść pełną emocji, zwłaszcza jeśli jest się debiutantem. A jak byś oceniła w skali 1-10? ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. @Tirindeth -nie zawsze, nieraz debiutanci piszą naprawdę dobre książki :P. W skali 1-10, oceniłabym raczej na 3-4. Nie jestem w stanie stwierdzić, czy polecam tę książkę- jak ktoś chcę, niech czyta, więc nie zamieszczałam oceny. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja z chęcią przeczytam tego ebooka. Głosowałam nawet na panią Szymurę w plebiscycie ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Twoja recenzja utwierdziła mnie w przekonaniu, że książki nie przeczytam.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja tam od początku wiedziałam, że nie przeczytam. :P

    OdpowiedzUsuń
  8. Po opisie książka wydaje się być ciekawa. Wolę gdy bohaterce daleko do ideału, niż gdy zachowuje się jak święta. Mam świadomość, że często opis jest bardzo zachęcający, a niestety treść nie zadowala, ale jednak chciałabym ją przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie cierpię ebooków, dla mnie to już absolutnie konieczność musi być abym za elektroniczną formę książki się zabrała.
    Stanowczo nie interesuje mnie tego typu tematyka, bo mogę to widzieć praktycznie codziennie. Osobowość zmienić się może po takim wypadku całkowicie i najczęściej są to zmiany na gorsze. Nie dziwi mnie więc zachowanie bohaterki jakie opisujesz. Co do samego wypadku - często my sami bywamy sobie winni. Ludzie różnie reagują na sytuacje, którym podołać nie mogą.
    Nie przeczytam ponieważ strasznie wczuwam się w historii opisane w książkach, a tą lekcję życiową wydaje mi się, że już odebrałam.
    Nie wydaje mi się także abym jakikolwiek facet na tej planecie wart był skończenia z sobą i tym światem. Życie jest zbyt cenne. Skoro nie był tego wart, to wszystko było ułudą - nie ma co żałować. To tak ogólnie - nie tylko do fabuły.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...