poniedziałek, 29 sierpnia 2011

Recenzja: "Kosogłos" - Suzanne Collins.

Tytuł: "Kosogłos".
Seria: "Igrzyska Śmierci" (Tom III) .
Autor: Suzanne Collins .
Tłumaczenie: Małgorzata Hesko - Kołodzińska & Piotr Budkiewicz .
Ilość Stron: 371 .
Wydawnictwo: Media Rodzina .

Opis Wydawcy:
Katniss Everdeen wraz z matką i siostrą mieszka w Trzynastce - legendarnym podziemnym dystrykcie, który wbrew kłamliwej propagandzie Kapitolu przetrwał, a co więcej, szykuje się do rozprawy z dyktatorską władzą. Katniss mimo początkowej niechęci, wykończona psychicznie i fizycznie ciężkimi przeżyciami na arenie, zgadza się zostać Kosogłosem - symbolem oporu przeciw kapitolińskiemu tyranowi.


"Dlaczego nie zginęłam ? Powinnam nie żyć . "



"Nazywam się Katniss Everdeen. Dlaczego nie zginęłam ? Powinnam nie żyć. "


Popiół. Tylko tyle zostało z najuboższego, dwunastego dyskrytu, w futurystycznym Państwie Panem, położonym na ruinach Ameryki Północnej. Katniss Everdeen, dziewczyna która igra z ogniem, przeżyła swoje pierwsze Głodowe Igrzyska. Przeżyła także Ćwierćwiecze Poskromienia, ponownie znajdując się na Arenie. Ponownie wyszła zwycięsko z gry potężnego Kapitolu. Jak długo będzie w stanie uciekać przed śmiercią ? Dyskrytów zawsze było dwanaście. Trzynastka to jedynie legenda, którą władze stolicy usilnie próbowały wymazać z kart historii. Nie da się jednak wymazać czegoś, co istnieje. Tam wraz z matką i siostrą ukrywa się teraz dziewczyna. Wybuchły powstania, a Państwo zostało skąpane we krwi i chaosie. Wszyscy chronią ją za wszelką cenę. Katniss Everdeen, to symbol oporu przeciw dyktatorskiej władzy. Kosogłos. 


Dwa pierwsze tomy tej uzależniającej Trylogii, pozostawiły po sobie wiele ogromnych emocji i wiedziałam, że na zawsze zostaną zapisane w mojej pamięci. Druga część zakończyła się w sposób sugerujący, a wręcz wymuszający ciąg dalszy, więc wiadomość o powstawaniu "Kosogłosa" niezbyt mnie zdziwiła. Pomimo całej mojej sympatii i sentymentu do uznanej amerykańskiej Autorki, Suzanne Collins, wiązałam z tą częścią sporo nadziei, ale i obaw. Bałam się, że "Kosogłos" nie utrzyma poziomu dwóch poprzednich części, że okaże się nic nie wartą i mdłą opowiastką, zamykającą futurystyczną Trylogię. Teraz jednak widzę jak bardzo się myliłam. 


"Kosogłosa" zdecydowanie można nazwać podsumowującym i w moim odczuciu, najbardziej udanym tomem Trylogii. Znacznie różni się od dwóch poprzednich części, nie tylko bohaterami, ale także fabułą, odczuciami, ogólnym zarysem tej książki. Podczas lektury, niezmiennie towarzyszył mi przedsmak zmian, które wprowadziła Autorka w niezwykle szokujący sposób. Pewne rzeczy pozostały nie zmienione - narracja jest stała, z tej samej perspektywy i w tym samym czasie. Akcja, w przeciwieństwie do poprzednich części nie pędzi w szaleńczym tempie. Tutaj zdecydowanie towarzyszy nam nostalgia, zaduma, a w moim przypadku odrobina rozczarowania, że wszystko się zmieniło, niekoniecznie na lepsze. Ta część jest zdecydowanie bardziej sentymentalna, a zarazem bardziej szokująca i wbijająca w fotel niż wszystkie inne. Brutalność, zarówno duchowa jak i cielesna została przeniesiona na wyższy i wręcz wyrafinowany poziom. Autorka nie ucieka przed opisami scen batalistycznych, a morze krwi to w jej książkach chleb powszedni. "Kosogłos" jest znakomicie skonstruowany, złożony i w każdym calu fantastyczny, aczkolwiek zupełnie inny od tego co dotychczas serwowała Czytelnikowi Suzanne Collins. Niekiedy wydarzenia opisane w książce były absolutnie szokujące i wywołujące niespotykane emocje, innym razem zupełnie zwyczajne, ocierające się o codzienność - w każdym wypadku chciało się o nich czytać. Obojętnie, czy była to brutalna wojna czy opis niedzielnego obiadu któregoś z bohaterów. 


"W oddali łąki wejdźże do łóżka,
Czeka tam na cię z trawy poduszka.
Skłoń na niej główkę,oczęta zmruż,
Rankiem cię zbudzi słońce, twój stróż. "


O ile bohaterowie Pani Collins od pierwszej chwili zaskarbili sobie moją sympatię, o tyle teraz podchodziłam do nich wręcz z rezerwą. Dokonała się w nich niesamowita zmiana, którą trzeba przyznać - Autorka znakomicie ukazała. Główni bohaterowie są wykończeni fizycznie i psychicznie, a dziewczynie która igra z ogniem brak już tego co najcenniejsze. Zabrakło jej iskry, chęci do walki i do życia, symbol oporu przeciw kapitolańskiej władzy, żałuje, że przeżył. Znacząca jest także przemiana w głównym męskim bohaterze, Peecie Mallarku. Chłopak uprowadzony przez władze, zostaje niemalże doprowadzony do obłędu i zmienia się diametralnie. To już nie jest ten wesoły, zadziorny nastolatek z tacą lukrowanych ciastek, którego zapamiętałam i którego kochałam. Bohaterowie bezsprzecznie dorośli, dojrzeli, a ich dylematy dalekie są od dylematów współczesnych nastolatków, czy nawet ich własnych, kilka miesięcy wcześniej. Stają przed niemożliwym wyborem i decyzją, czy wojna usprawiedliwia nawet najbardziej okrutne zachowania wobec ludzi? Czy w jej chaosie jest miejsce na uczucia, na współczucie ? 


"Tu jest bezpiecznie, ciepło jest tu,
Stokrotki polne zaradzą złu.
Najsłodsza mara tu ziszcza się,
Tutaj jest miejsce, gdzie kocham cię. "


Każda z części wywołała we mnie emocje - począwszy od chichotu, kończąc na napadach płaczu, ale "Kosogłos" zdecydowanie największe. Historia opisana w książce jest absolutnie nieprawdopodobna, a jednocześnie prawdziwa i to właśnie ta mieszanka tak szokuje. Tutaj okrucieństwo nie ma żadnych granic. Po skończeniu książki, całą sobą czułam olbrzymią pustkę. Miałam tę świadomość, że coś się zakończyło, a jednak zakończenie nie do końca mnie satysfakcjonowało. Nie potrafię opisać słowami, co czułam po skończeniu lektury. Rozpacz i łzy przyniosły pewnego rodzaju ukojenie, a ja dalej czułam się po prostu pusta. Jakby "Kosogłos" zabrał część mnie i nigdy nie miał jej oddać. Podczas czytania niejednokrotnie płakałam, natomiast w przeciwieństwie do wcześniejszych części - nie śmiałam się. Tragizm którym "Kosogłos" był przesycony, sprawiał, że nie mogłam nawet zachichotać. 


Gorąco zachęcam do sięgnięcia po tę piękną, krwawą i przesyconą emocjami powieść. Nie jest podobna do innych dzieł Pani Collins, ale w każdym aspekcie tak samo szokująca, prawdziwa i świetnie napisana. Ja ze swojej strony obiecuję, że nie będziecie rozczarowani. Teraz Wesołych Głodowych Igrzysk życzyć Wam nie mogę, historia zatoczyła koło i już się nie powtórzy. A nawet jeśli, to my już tego nie doczekamy. Tak naprawdę nie wiemy. Może za kilka, kilkadziesiąt lat, na ruinach naszego kraju rozlegnie się głos: "Panie i Panowie, Siedemdziesiąte Piąte Głodowe Igrzyska uważam za otwarte !". Życzę Wam zatem powodzenia w zmierzeniu się z tą historią. Nie jest to książka łatwa, ani przyjemna w czystym tego słowa znaczeniu, ale z pewnością warto po nią sięgnąć. 


Końcowa Ocena: 6/6.


***
Kochani, od dzisiaj zmiana skali blogowej - ze względu na wymagania portalu Sztukater.pl, musiałam przerobić poprzednią skalę. Z dniem dzisiejszym wchodzą oceny w skali od jednego do max. sześciu punktów. ;)

6 komentarzy:

  1. Wahałam się, ale teraz chętnie przeczytam:) Jak tak wysoka ocena to muszę spróbować.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Zabić to mało, ja musze przeczytać te ksiazki ! A nie mam kasy, żeby je kupić, ani nie mam od kogo lub gdzie pożyczyć :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Już niedługo dostanę tę książkę w swoje ręce. Nie mogę się tego doczekać. Ta saga na długo pozostanie w mojej pamięci. O "Igrzyskach Śmierci" nie da się po prostu zapomnieć.
    Pozdrawiam!:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Lektura zdecydowanie warta zachodu, ogromnie mi się podobało, chociaż początkowo czułam... zawód z powodu braku kolejnych igrzysk ;)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam trochę odmieną opinie, bo jak dla mnie to była zdecydowanie najgorsza część. Jak dwie poprzednie mną zachwyciły, ta mnie zawiodła. Czekałam na nią tak długo, a dostałam zakończenie na siłę, trochę na odwal :( Co nie zmienia faktu, że itak wysoko oceniłam te książkę i polecam ją wszystkim :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Cały cykl mam jeszcze przed sobą. Mam nadzieję, że przypadnie mi do gustu.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...