piątek, 19 sierpnia 2011

Recenzja: "Mechaniczny Anioł" - Cassandra Clare.

Tytuł: "Mechaniczny Anioł".
Seria: "Diabelskie Maszyny" (Tom I).
Autor: Cassandra Clare.
Tłumaczenie: Anna Reszka .
Ilość Stron: 528.
Wydawnictwo: MAG.

Opis Wydawcy:
Magia jest niebezpieczna, ale miłość jeszcze bardziej. Kiedy szesnastoletnia Tessa Gray pokonuje ocean, żeby odnaleźć brata, celem jej podróży jest Anglia za czasów panowania królowej Wiktorii. W londyńskim Podziemnym Świecie, w którym po ulicach przemykają wampiry, czarownicy i inne nadnaturalne istoty, czeka na nią coś strasznego. Tylko Nocni Łowcy, wojownicy ratujący świat przed demonami, utrzymują porządek w tym chaosie. W miarę jak w trakcie swoich poszukiwań, zostają wciągnięci w intrygę, grożącą zagładą Nocnych Łowców, Tessa uświadamia sobie, że będzie musiała wybierać między ratowaniem brata a pomaganiem nowym przyjaciołom, którzy próbują ratować świat... i że miłość potrafi być najbardziej niebezpieczną magią.

"Prochem i cieniem jesteśmy".


"Mechaniczny Anioł" to już nie debiut książkowy Cassandry Clare, która obecnie jest jedną z najpopularniejszych i najbardziej rozchwytywanych pisarek na świecie. Stworzyła ona serię "Dary Anioła" pnącą się na szczyty światowych list bestsellerów, a najwidoczniej wena twórcza jej nie opuszcza, bo rozpoczęła kolejną genialną serię, nawiązującą do "Darów..." nie tylko rozmachem i doskonałą kreacją - "Diabelskie Maszyny".


Historia o Nocnych Łowcach, za czasów panowania królowej Wiktorii, to prequel do światowego fenomenu powstałego kilka lat wcześniej. Opowiada nam historię szesnastoletniej Tessy - zagadkowej dziewczyny, która przyjeżdża do Londynu, w poszukiwaniu brata. Złapana w pułapkę i dręczona zagadkami swojego pochodzenia, zdana jest na pomoc Nefilim, przebywających w ówczesnym Instytucie. Nie sposób nie dopatrzeć się tutaj podobieństwa do Trylogii, albowiem rzucają się one w oczy już po kilku stronach lektury. Postacie - choć pełnokrwiste i świetnie skonstruowane, w moich oczach były żywym odzwierciedleniem tych które poznałam w historii o Łowcach z współczesnego  świata. Will był Jace'm kilka lat wcześniej, Jem to wykapany Alec, a Panna Lovelace - cóż, tutaj nie trzeba nic mówić, bo dziewczyna jest kropka w kropkę podobna do Isabelle. Sama Tessa również odzwierciedla postać Clary - obydwie dziewczyny są w podobnym wieku i zaplątują się w świat Podziemnych, Nocnych Łowców, Demonów i skompilowanych Porozumień. Dla mnie nie jest to w żadnym wypadku minus książki. Kiedy sięgałam po "Mechanicznego Anioła" sądziłam, że "Dary..." już znalazły swój koniec i powrót do przeszłości, wspominam bardzo miło. W tym wypadku, słowo "przeszłość" to zamiennik, bo dla mnie wizją przeszłości był świat Clary z Brooklynu, a nie szelest sukni i cienie tańczące na ścianach w minionej epoce. 


Rzeczą, która mnie w tej książce kompletnie zauroczyła jest niezapomniany i dość specyficzny klimat, panujący w ówczesnych czasach. Uwielbiam erę wiktoriańską, a książki osadzone w tamtych realiach prawie zawsze zyskują moją sympatię. Tutaj, Autorka wspaniale ukazała sposób myślenia  XIX wiecznych mieszkańców Londynu, panujące stereotypy i wzorce którym powinna sprostać każda szanująca się mieszkanka. Dla mnie ta era to istny teatr, kanonada barw i jeden wielki spektakl. Uwielbiam czytać o cieniach tańczących na murach walących się, starych budowli i szeleszczących sukniach bezpruderyjnych i odważnych jak na tamte czasy dam, a gdy czytałam o przyjęciach u D'e Quinceya, miałam wrażenie, że słyszę muzykę, rozmowy śmiechy i stukot kieliszków. To dla mnie coś absolutnie niesamowitego i fantastycznego, tym bardziej, że na wystawnych balach znalazło się miejsce dla czarowników, wampirów i zakamuflowanych Nocnych Łowców. Takie połączenie futurystycznej paranormalnej baśni, z powieścią osadzoną w realiach minionej epoki, doprawione jak zawsze nutką humoru Cassandry Clare, sprawi, że dreszcz przebiegnie po plecach nie tylko fanom "Darów Anioła".


Podobnie jak w innych książkach Pani Clare, nie stykamy się tutaj z historią opowiedzianą z perspektywy głównej bohaterki. To, po raz kolejny muszę przypisać na plus, bo jak w przypadku "Darów" ten typ narracji sprawia, że możemy doskonale poznać postać kluczową, nie omijając tych znajdujących się na drugim planie. Akcja idzie szybko, nawet bardzo. Autorka serwuje nam dosyć mocne i intrygujące wejście, które sprawia, że ani na chwilę nie możemy odłożyć lektury na bok. Mnie osobiście tak bardzo pochłonęły losy bohaterów, że znów stały się dla mnie postaciami z realnego świata. Zaletą książek Cassandry jest również to, że podczas ich czytania fizycznie niemożliwe jest zadręczanie się swoimi mniej lub bardziej poważnymi problemami. Wykreowane przez nią postaci przeżywają zbyt dużo fascynujących przygód, by można było uciekać myślami gdzieś w bok. 


Emocji towarzyszących podczas lektury nie brakuje, ale w przeciwieństwie do historii nowojorskich Nocnych Łowców, nie są one aż tak silne i burzliwe. Owszem, targają Czytelnikiem, ale są to raczej emocje bardzo pozytywne. Ja przy "Mechanicznym Aniele" bardzo często śmiałam się, lub chichotałam, najczęściej po prostu jedno i drugie. Łzy także się pojawiły, ale zaledwie w kilku scenach i niestety nie był to potok, a zaledwie kilka kropli. 


"- (...) Pamiętasz jak rzuciłeś kaczkom pieróg nadziewany mięsem,bo chciałeś sprawdzić czy uda się wyhodować nową rasę kaczek - kanibali ?
- I zjadły go. Krwiożercze małe bestie. Nigdy nie ufaj kaczkom. " 


"Mechaniczny Anioł" pozostawił po sobie niespokojne oczekiwanie na kolejną część losów Nocnych Łowców, a przez to, że jest ona prequelem, zaczęłam w poszczególnych częściach "Darów Anioła" doszukiwać się wszelkiego rodzaju nawiązań do Williama Herondale'a. Historia opisana w książce jest naprawdę niezwykła, a Autorka, choć zgrabnie wybrnęła z niewyjaśnionych wątków i połączyła je w znakomity sposób, niektóre pozostawiła nie zamknięte. To tylko potęguje moją ciekawość i sprawia, że odliczam dni do premiery drugiego tomu "Diabelskich Maszyn". Jeśli jeszcze nie znacie tej historii, to serdecznie Was zapraszam do tego świata. Jestem pewna, że tak jak ja wtopicie się w tą historię i poczujecie ten niezwykły klimat. 


Końcowa Ocena: 10/10.


***
Uff. Słówko ode mnie: wreszcie wszystkie książki C.C. zrecenzowane ! Po prostu jestem z siebie śmiesznie dumna, naprawdę. Teraz czas na książki do recenzji które grzecznie czekają sobie na półce, a potem pewnie Trylogia Magicznego Kręgu, bo coś mnie na erę wiktoriańską właśnie wzięło. ^__^ 

9 komentarzy:

  1. Kaaczki!<3
    Jesteśmy naprawdę niezłe^^ W mniej więcej w tym samym czasie tworzyłyśmy recki^^

    Walcz z Magicznym Kręgiem!^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Na prawdę muszę się zabrać za tę serię:)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham ten cytat o kaczkach <3 :D Ksiązkę te kocham, ale i tak wolę DA :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Gratuluję wytrwałości i czekam na kolejną recenzję:)

    OdpowiedzUsuń
  5. O książce nie słyszałam, ale ten typ okładki już zawsze będzie mi się kojarzył z panią Clare :) Sięgnę po książkę gdy będę szukała czegoś, żeby się pośmiać ale też i popłakać ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam podobne wrażenia do Ciebie - książka to w sumie nic oryginalnego, właściwie to samo co "Dary Anioła", a mimo wszystko hipnotyzuje i nie pozwala się oderwać...

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam zamiar przeczytać wszystkie książki tej autorki ;0

    OdpowiedzUsuń
  8. Niedawno skończyłam Dary Anioła i po twojej zachęcającej recenzji z ogromną chęcią sięgnę po ,,Mechanicznego anioła". Zapowiadają się kolejne nieprzespane noce z książką w łóżku :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...