poniedziałek, 19 września 2011

Recenzja: "Czerwień Rubinu" - Kerstin Gier .

Tytuł:"Czerwień Rubinu".
Seria: "Trylogia Czasu" (Tom I).
Autor: Kerstin Gier.
Tłumaczenie: Agata Janiszewska .
Ilość Stron: 343 .
Wydawnictwo: Egmont .

Opis Wydawcy:
Gwendolyn ma szesnaście lat, dwoje rodzeństwa, oddaną przyjaciółkę w klasie i lekko dziwaczną rodzinę. Z dnia na dzień dowiaduje się, że jest obdarzona genem podróży w czasie. Drugim podróżnikiem jest niejaki Gideon - bezczelny, arogancki, choć bosko przystojny młodzian, który tajną misję najchętniej zachowałby dla siebie. Ale bez Gwendolyn nie uda mu się misji wypełnić...

Podróże w czasie, niebezpieczeństwa czyhające w najmniej spodziewanym momencie, miłość, która nie zna granic czasu... ta książka cię pochłonie. Dla ciebie również czas przestanie mieć znaczenie. 


"Rubin to początek, lecz i zakończenie."
Rubiny są niezaprzeczalnie piękne. Każdy, kto choć przez ułamek sekundy miał okazję je oglądać, niejednokrotnie przywoływał wspomnienie jego niezwykłego blasku. To tylko najzwyklejszy kamień szlachetny. Piękny, acz zwyczajny. Rubin jest Dwunastką. Rubin zamyka Krąg...warto to wiedzieć. Bo może Ty też jesteś Rubinem. Tylko jeszcze o tym nie wiesz. 


O szesnastoletniej Charlotte Montrose wszystko można powiedzieć, ale nie to, że jest typową nastolatką. Pomijając, zajęcia zdecydowanie nietypowe które wypełniają jej wolny czas, dziewczyna jest nosicielką genu Podróży w Czasie. Od maleńkości, przygotowywana jest do odbycia swojej pierwszej podróży w głąb innego stulecia. Ma wszelkie niezbędne umiejętności, by poradzić sobie nawet w innej epoce. Cała wielopokoleniowa rodzina, czeka na to podniosłe wydarzenie. A gdyby się okazało, że nosicielem genu jest ktoś inny ? Na przykład przeciętna i niczym nie wyróżniająca się, kuzynka Gwendolyn ? Dziewczyna zupełnie nagle i bez żadnego przygotowania odbywa swoją pierwszą czasową podróż. Tą na którą tak czekała Charlotte. Nikt nie chce uwierzyć, że ta niepozorna szesnastolatka, może okazać się Rubinem. A kiedy okaże się, że matka dziewczyny sfałszowała jej datę urodzenia i podstępem trzymała ją z dala od Kręgu, a sama Gwen ma do spełnienia misję u boku bosko przystojnego i aroganckiego młodzieńca, który najchętniej trzymałby się ode niej z daleka, wtedy dopiero zaczną się kłopoty. Tak naprawdę zaczęły się już dawno. Dół jest górą, góra jest dołem.


Każdy gatunek i każda konwencja posiada swoje Perełki, takie które z dumą reprezentują dany gatunek. Ja takie swoje sztandarowe pozycje z każdej konwencji, w szczególności Paranormalnej znalazłam już dawno i naprawdę nie czułam potrzeby by dalej ich szukać. Po pierwszej części Trylogii Czasu, autorstwa uznanej pisarki Kerstin Gier, nie spodziewałam się w zasadzie niczego nowego. "Czerwień Rubinu" była dla mnie tylko kolejną Paranormalną opowiastką, w istnym ich morzu zalewającym rynek literacki. Właściwie, dalej podtrzymuję tą opinię, bo książka zdecydowanie nie jest Perłą konwencji Paranormalnej. Bardzo krzywdzącym zabiegiem, byłoby przypisanie ją do niej. Paranormale mają bowiem utarte ,powoli wyczerpujące się schematy. Nieśmiałą nastolatkę i olśniewającego wampira/ wilkołaka/ zombie/elfa czy Bóg wie kogo jeszcze. Złego brata demona/ anioła/ kusiciela do kompletu. Są wykonania lepsze i gorsze. Więc jak przypisać tak wspaniałą,genialną i nietuzinkową powieść jak "Czerwień Rubinu" jednemu gatunkowi ? Jeżeli Wy, potraficie ją jednoznacznie sklasyfikować, to gratuluję. Dla mnie to zbyt trudne zadanie. 


Brak mi słów, by opisać nawet w setkach zdań wspaniałość tej książki. Każdy element był do samego końca perfekcyjnie dopracowany tak bardzo, że nawet pozornymi bzdurami mogłam zachwycać się w nieskończoność - jak choćby pierwszoosobową narracją, z perspektywy głównej bohaterki, czy niespieszną, niezwykle umiejętnie prowadzoną akcją dzięki której mogłam powoli zatopić się w Rubinową historię i odpłynąć razem z bohaterami. Na fali coraz to nowszych, dziwniejszych i co tu kryć - głupszych pomysłów na konstrukcję Paranormalnego świata, "Czerwień Rubinu" wyróżnia się w ogromnym stopniu i oczarowuje kolejne miliony Czytelników. Mnie także, w każdym calu uwiodła i rozkochała w sobie. Tak wspaniałej powieści jeszcze nie było. Autorka od pierwszej strony zachwyca nas swoim pięknym i czarującym stylem pisania, a także wizją i rozmachem wykreowanego przez nią świata podróżników w czasie. Na próżno szukać tu wampirów, wilkołaków aniołów, czy nawet elfów lub smoków. Mamy do czynienia z na pozór zupełnie normalnymi ludźmi. Tylko czy można być normalnym, w porze obiadu odwiedzając XIX wiek, by za dwie godzinki ucinać sobie pogawędkę z baronową w XVIII ? Trzeba przyznać, że tak niezwykłej wizji jeszcze nie było. 


To książka przesycona nie tylko wartką, a jednocześnie spokojną akcją, ale także przyprawiająca o zawrót głowy emocjami jakie odczuwamy podczas czytania. Napisana lekko i dowcipnie, gwarantuje dzikie wybuchy niepohamowanego chichotu, a także napady szaleńczego śmiechu, podczas których rodzina rozważa wezwanie pogotowia i rozpaczliwie szuka telefonu do jakiegoś dobrego psychiatry. Powieść trzyma w napięciu od pierwszej do ostatniej strony, którą miałam ochotę wręcz podrzeć wraz z zakończeniem lektury, bo nie wyjaśniło się absolutnie nic co odgrywało znaczącą rolę w tej historii. "Czerwień Rubinu" pochłania nasze myśli w całości i wciąga w swój świat już na zawsze. Po jej skończeniu nie sposób myśleć o niczym innym; za dużo jest pytań, emocji i wahań. 


Bohaterowie to jeden z największych plusów tej książki. Znakomicie skonstruowani, plastyczni i pomimo całej swojej wyjątkowości, na wskroś realistyczni. Tak bardzo, że momentami odczuwałam wręcz fizyczny ból, że nie istnieją. No bo jak to, czy osoba która tak pochłonęła mnie swoją historią i która wzbudziła we mnie całą gamę odczuć, może tak po prostu być przez kogoś wymyślona ? Główna żeńska bohaterka, Gwen niebiosom dzięki, nie jest kolejną mało inteligentną i bezbarwną postacią czekającą na swojego wyśnionego, obowiązkowo nadnaturalnego ukochanego - wręcz przeciwnie ! To dziewczyna z charakterem, która umie i nie boi się postawić na swoim. Jest też zdrowo świadoma własnych zalet, co trzeba przyznać u bohaterek podobnej literatury zdarza się nieczęsto. Bez zabójczego amanta byłoby nudno, dlatego i tutaj  taki się pojawia - jednak wątek miłosny jest tylko pięknym dodatkiem do fabuły, nie zajmuje całego miejsca ani nawet części. Został uroczo wpleciony i wszystko wszystkim, ale cieszę się, że jest - spośród wszystkich tych cudownych i nadzwyczajnych literackich mężczyzn, Gideon cieszy się chyba moją największą sympatią. Odważny, obowiązkowo arogancki, jakżeby inaczej olśniewająco przystojny i dowcipny - te cechy sprawiają, że zachwycam się wszystkim co powie lub zrobi. Moje Panie, odtąd ten młody podróżnik w czasie wypchnie z Waszej świadomości Edwarda, Dymitra, czy nawet (niech stracę !) Adriana bądź Lucjusza. W Waszych snach będzie gościć tylko Gideon. I przyznam, że mi taka wersja odpowiada bardzo. 


"Czerwieni Rubinu" po prostu nie wypada nie znać. Gorąco zachęcam do zanurzenia się w tą niezwykle oryginalną, przekraczającą granice konwencji i po prostu piękną historię, gdy kartki wręcz skrzą się czerwonym blaskiem rubinu. Gdy czas przestaje mieć znaczenie.  

Końcowa Ocena: 6/6. 

12 komentarzy:

  1. Jak na razie książka stoi na mojej półce i się kurzy, ale w najbliższej przyszłości mam zamiar ją przeczytać. Tym bardziej cieszy, że dobra. ; )
    pozdrawiam. ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytałam już jakiś czas temu, a jeszcze w wakacje odświeżyłam sobie tę lekturę.
    Masz rację, bo tę książkę ciężko sklasyfikować, jeśli chodzi o gatunek. Gideon to typ faceta, który wypchnie każdego amanta na drugi plan. Pochłonęłam ją w ciągu jednego dnia i nie mogę się doczekać kolejnego tomu, który już niedługo xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Muszę, muszę, muszę ją mieć! Jak to się stało, że jeszcze jej nie kupiłam? Trzeba zbierać kasę bo czegoś takiego nie można przegapić :-)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. z-a-z-d-r-o-s-z-c-z-ę że mogłaś to przeczytać, książka chodzi za mną od dawna, muszę wreszcie wybrać się do księgarni :)

    OdpowiedzUsuń
  5. @Giffin - będę niemiła i dobiję Cię; za kilka dni "Błękit Szafiruuuu". :D Nadrabiaj zaległości jak najszybciej ! Ja na pewno zaproponuję "Czerwień" do Rozmawiajmy ! :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Już kolejna pozytywna recenzja. Muszę się jak najszybciej zabrać za tą serię:)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Wow, jestem pod wrażeniem recenzji! Książka wchodzi na moją listę zakupową :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Na pewno się zapoznam z tą książką - jeszcze nie wiem kiedy, ale rubin nie zając, nie ucieknie :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Książka za mną i również mi się bardzo spodobała.

    OdpowiedzUsuń
  10. hm... błękit w październiku, tak?

    OdpowiedzUsuń
  11. Jeszce nie czytałam, ale w najbliższym czasie z pewnością to zrobię :D

    OdpowiedzUsuń
  12. @Przepowiednia - tak, premiera bodajże 10 października - nawiasem mówiąc, jest absolutnie cudowny, genialny i tak dalej. :D Jeszcze 50 stron i recenzja. xD

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...