Seria: Trylogia, nazwa nieznana.
Autor: Carrie Ryan.
Tłumaczenie: Bartosz Czartoryski.
Ilość Stron: 345.
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc.
Opis Wydawcy:
W świecie Mary istnieją proste prawdy.
Siostrzeństwo zawsze wie najlepiej.
Strażnicy chronią i służą.
Nieuświęceni nigdy nie ustąpią.
Trzeba też pamiętać o siatce otaczającej wioskę. O ogrodzeniu które chroni Osadę przed Lasem Zębów i Rąk. Ale te prawdy stają się złudne, bowiem Mary odkrywa coś, o czym nigdy nie powinna się dowiedzieć. Sekrety Siostrzeństwa, tajemnice Strażników. Gdy ogrodzenie zostaje sforsowane, a świat pogrąża się w chaosie, Mary musi stawić czoła Nieuświęconym. Musi też dokonać wyboru między dotychczasowym życiem w osadzie, a własną przyszłością, między tym którego kocha, a tym który kocha ją. I zmierzyć się z prawdą ukrytą w Lesie Zębów i Rąk.
Świat ukryty za ogrodzeniem.
Prawie nigdy, nie kupuje książek w ciemno. Nie ma co ukrywać, nie jestem milionerką i większość pozycji dokładnie 'sprawdzam' przed kupnem - czytam recenzje, opinie, roztrząsam czy warto zainwestować w daną pozycję. A jednak, po debiutancką powieść "Las Zębów i Rąk" autorstwa Carrie Ryan, pierwszą część planowanej Trylogii, sięgnęłam zupełnie bez najmniejszego zastanowienia. Dlaczego ? Skusiło mnie morze pochlebnych opinii, w którym wręcz tonęłam, gdy wpisywałam w forumową wyszukiwarkę tytuł książki. Niestety, kompletnie się zawiodłam. Z początku nic nie zapowiadało tragedii - opis zachęcający, a fabuła przypominająca genialne "Igrzyska Śmierci". Na dobrym opisie się skończyło.
Rynek wydawniczy wręcz zalewają powieści z obu konwencji, bijących rekordy popularności - Paranormal Romance i ostatnio coraz to sławniejszych Antyutopii. Obie te konwencje, mają swoje perły, a reszta... cóż, z resztą bywa różnie. Autorzy prześcigają się w pomysłach i tworzą coraz to dziwniejsze światy i stworzenia. Zacznę od tego, że doceniam Carrie Ryan, za sam pomysł, bo niewątpliwie jest on oryginalny i świeży, jeśli patrzeć przez pryzmat znanych nam wybiegów w przyszłość i wizji nowego społeczeństwa. Tutaj, również mamy do czynienia z akcją dziejącą się w przyszłości, ale fabuła jest zupełnie inna, albowiem "Las..." opowiada o zupełnie nowym rodzaju stworzeń - Nieuświęconych i życiu za siatką, chroniącą Osadę. Chroniącą, przed Lasem Zębów i Rąk.
Czymże jest jednak pomysł, skoro Autorka zwyczajnie nie podołała zadaniu ? Być może, inna Autorka wykorzystałaby go lepiej i uczyniła z wątku Nieuświęconych prawdziwą perłę gatunku. Powieść bez wątpienia ma potencjał, ale nie wykorzystany. Znając już pióro Pani Ryan, nawet nie łudzę się, że kolejne części będą lepsze.
Świat Mary, z pozoru dziwaczny i groźny, tak naprawdę dla dziewczyny jest bardzo prosty. Panuje ustalony porządek, istnieją jedne proste prawdy i zasady których należy się trzymać. Nieuświęceni, to przerażające twory, które moglibyśmy nazwać współczesnymi Zombie - z braku lepszego porównania. Zasiedlają oni Las Zębów i Rąk, w którym powstała Osada, zamieszkana przez niewielką grupę ludzi. Tych którzy przetrwali rzeź Nieuświęconych. Przed lasem chroni ją siatka, za którą od czasu do czasu jakiś chory na umyśle nieszczęśnik się wypuszcza - co równoznaczne jest z przemienieniem go w Nieuświęconego. Życie Mary komplikuje fakt, że jej rodzona matka zmieniła się w istotę, której bała się już w dzieciństwie, istotę o której lepiej nie rozmawiać. Czasem można nawet udawać, że nie istnieje. Siostrzeństwo - zakon wyznaczający zasady, wedle rzekomej troski, chce umieścić Mary w murach swojej siedziby - jakoby silna tęsknota za matką, miała spowodować,że dziewczyna rzuci się w wir Nieuświęconych. Mary zaczyna nowe życie... oczywiście, tylko co tu jest nowe ??? Dobrze, jest intryga, a dziewczyna zaczyna się zastanawiać, czy świat za siatką rzeczywiście jest zły, ale... nic poza tym !
I tu, moi drodzy następuje Koniec, przez duże "K", bowiem przez resztę książki nie dzieję się absolutnie NIC. Fabuła dopracowana, za to narracja z perspektywy głównej bohaterki przyprawiała wręcz o mdłości i zawroty głowy - bynajmniej nie z radości. Akcja idzie koszmarnie, koszmarnie wolno. Przez kilkanaście, ba ! Kilkadziesiąt stron bywa, że nie dzieje się po prostu nic, a kartki są zadrukowane jakże uroczymi wynurzeniami Mary pod tytułem "Ach, jaka ja jestem nieszczęśliwa..." ! Kiedy w końcu nastąpił moment, jak mi się zdawało przełomowy - odtańczyłam dziki taniec radości, że może znajdę jednak promyk nadziei a dalsza lektura książki z katorgi przeistoczy się w przyjemność. Niestety. Ledwo co akcja się rozwinęła, by... znów spowolnić. I powtórka z rozrywki, moi Drodzy. Cała ta pseudo książka jest w zasadzie zamkniętym kołem - są króciutkie sensowne momenty akcji, a reszta to jedna wielka NUDA.
Kiedy wreszcie skończyłam feralny "Las Zębów i Rąk" miałam ochotę płakać z radości i przyznam, że w trakcie czytania nie były to moje jedyne emocje, nie jest to książka którą czyta się beznamiętnie. Ja po prostu odczuwałam, niewymowną, olbrzymią wściekłość. Najpierw na Autorkę,że stworzyła tak nudną i beznadziejną historię, potem na mdłych, niedopracowanych i irytujących bohaterów. Z przyjemnością znalazłabym się choć na chwilę w Lesie, niech sobie chodzą Nieuświęceni. Mam ogromną ochotę, wygarnięcia co poniektórym ( w szczególności głównym) bohaterom co o nich myślę.
Absolutnie nie polecam tej książki. No, chyba, że cierpicie na bezsenność. Jest koszmarnie nudna i patetyczna, "dzieło" które możemy pokazywać jako przykład grafomanii,tego jak pisać NIE należy. To dla mnie chyba największe rozczarowanie ostatnich miesięcy. Liczyłam na przepełniony emocjami horror, z dozą piękna, wszak w takie słowa ubrała to moja ukochana Cassandra Clare, której słowa widnieją na rewersie okładki. Liczyłam na lekturę, która na dobre spędzi sen z moich powiek i o której nie zapomnę bardzo długo. Niestety, dostałam beznadziejną, całkowicie pozbawioną sensu historyjkę, której jedynym maleńkim plusem, jest oryginalność.
Końcowa Ocena: 2/10. (A to dwa, tylko przez wzgląd na świeży, nowy pomysł).
Każdy ma prawo, do zdania. Twoje jest krytyczne, a może to i dobrze. Początkowo byłam bardzo zaciekawiona i pragnęłam przeczytać tą książkę, potem stwierdziłam, że poczekam trochę. Teraz widzę, że muszę się porządnie zastanowić, bo nie do końca lubię antyutopijne. Wyjątek stanowiły "Igrzyska Śmierci", ale tylko pierwszy tom. Wizje świata przyszłości nie do końca mnie interesują. Jakoś opis tej książki do mnie nie przemawiał na początku, a teraz jeszcze twoja recenzja... chyba sobie odpuszczę tę lekturę. Może oszczędzę sobie rozczarowania.
OdpowiedzUsuńO, niska ocena i chyba pierwsza recenzja bez zachwytów, a ja mam tę książkę na swojej półce. Teraz trochę się zniechęciłam do przeczytania.
OdpowiedzUsuńNie strasz nawet! ;) Ta książka czeka na półce i mam nadzieję, że się nie rozczaruję...
OdpowiedzUsuńA miałam książkę w ścisłych planach... Skoro jednak odradzasz, to pewnie nie sięgnę, chyba że wpadnie ona w moje ręce przypadkowo;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Ostatnio coraz więcej horrorów nie są w ogóle straszne. Chciałam ją przeczytać, ale jak taka niska ocena to sobie daruję.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
A teraz mam wielki dylemat tak wiele jest pozytywnych opinii, a tu negatyw, więc chyba nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńO kurcze... tego bym się nie spodziewała! ;o
OdpowiedzUsuńNuda, mówisz? Cóż... książki jeszcze nie czytałam, ale mam ją już zakupioną. Mam nadzieję, że mi się bardziej spodoba. ;D
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń@Niedopisanie - szczerze mówiąc, ja uważam ten pomysł za dość oryginalny, bo przeczytałam sporo książek Antyutopijnych i jeszcze więcej Paranormali - w żadnej nie było mowy o Zombie. :D Nie orientuje się co z filmem, bo jakąś zapaloną kinomanką nie jestem. ;) Cóż, są różne gusta. ;) Jeśli idzie o szczerość, to cieszę się, że tak uważasz, chociaż nie wszystkim się to podoba...
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń@Niedopisanie - "Osada"... coś mi świta, bo w recenzjach pojawiały się porównania do tego filmu. Aż chyba obejrzę, jak znajdę chwilę. Jest jeszcze serial, bodajże "Walking Dead" z czymś przypominającym Nieuświęconych. Zobaczymy. Te starsze antyutopie czytałam, ale w sumie jedynie dwie pozycje - "Nowy wspaniały świat" no i "Deklaracja" też by się załapała na stołek starszej, bo wydana przed słynnymi "Igrzyskami". :P
OdpowiedzUsuńPierwszy raz widzę przy tej książce taką recenzje. Nie spodziewałam się. No dałaś mi do myślenia, a ja dalej tej książki nie mam u siebie i nie mam jak sprawdzić jak ja ją ocenie
OdpowiedzUsuńWidzę, że raczej nie zachęcasz do sięgnięcia po to dzieło. Mimo wszystko, ja to zrobię - sama muszę się przekonać, ile warta jest ta pozycja ;)
OdpowiedzUsuń